Znów idąc do biblioteki oddać książki wykazałam się rażącą niekonsekwencją, a czemu? A no z tej prostej przyczyny, że obiecałam sobie nie brać więcej niż 2-3 książki, ale zamiast wyznaczonego wcześniej limitu wzięłam 5.
Wszystko byłoby w porządku gdybym ograniczyła się do standardowego skandynawskiego stosiku, który już na mnie czekał, ale nie musiałam swoim zwyczajem pobuszować na półkach podczas, gdy pies chował się przed dzieciarnią pod biurkiem. Tym sposobem dobrałam sobie jeszcze dwie książki. No, a potem był jeszcze mały wypad na zakupy i jak się nie trudno domyślić kupiłam kolejną książkę. Będę sobie musiała chyba załatwić jakieś urządzenie do zatrzymywania czasu albo coś w ten deseń.
No, ale listę Do czytania trzeba uzupełnić. Zaczynając po kolei. Biblioteczny stosik z kryminałami skandynawskimi na maj to:
No, ale listę Do czytania trzeba uzupełnić. Zaczynając po kolei. Biblioteczny stosik z kryminałami skandynawskimi na maj to:
- Nieszczelna sieć Hakana Nessera (poznawanie Van Veeterena zaczęłam od Punktu Borkmanna, który był drugą książką z serii)
- Handlarz śmiercią Sary Blædel
- Trzy sekundy Roslunda i Hellstroma (duet, po którym znienawidziłam książki pisane w tandemach, ale po świetnym Krzyku pod wodą postanowiłam jeszcze raz dać im szansę)
- Czarna lista
- Za wszystko trzeba płacić
No i wreszcie książka, która zasila moją prywatną kolekcję. Ponownie kłania się tu Lidl, który wprowadził do oferty książki (i są one tańsze niż w księgarniach). Z jednej strony fajnie, z drugiej dziwnie tak wkładać książkę między kurczaka, a sałatę. No, ale nie narzekam, bo dorobiłam się w ten sposób kilku książek w Biedronce (Tak sobie myślę..., Od początku do końca, Dzień dobry Irene), a teraz dwie z Lidla: Poradnik pozytywnego myślenia Quicka i Prawo krwi Tess Gerritsen.
Lubię książki tej autorki i cieszę się, że jedna z nich trafiła do mojego skromnego zbiorku.
Mam też mały dylemat, czy warto wydać w 26 zł na książkę Grocholi Houston mamy problem. Opis na plecach książki brzmi ciekawie, ale po przeczytaniu jakiś czas temu Kryształowego anioła oraz Ja wam pokażę! mam co do tej pisarki mieszane uczucia i nie wiem, czy warto inwestować w swój egzemplarz, czy przeszukać miejscowe biblioteki.
Teraz idę sobie obejrzeć Big Bang Theory i pośmiać się z mojej ukochanej bandy nieogarniętych życiowo naukowców, a potem wracam do rzeźbienia magisterki.
Lubię książki tej autorki i cieszę się, że jedna z nich trafiła do mojego skromnego zbiorku.
Mam też mały dylemat, czy warto wydać w 26 zł na książkę Grocholi Houston mamy problem. Opis na plecach książki brzmi ciekawie, ale po przeczytaniu jakiś czas temu Kryształowego anioła oraz Ja wam pokażę! mam co do tej pisarki mieszane uczucia i nie wiem, czy warto inwestować w swój egzemplarz, czy przeszukać miejscowe biblioteki.
Teraz idę sobie obejrzeć Big Bang Theory i pośmiać się z mojej ukochanej bandy nieogarniętych życiowo naukowców, a potem wracam do rzeźbienia magisterki.
Ja wam pokażę było fajne. Grochola ma lekki język, wychodzą jej jednorazowe piśmidła, ale można się przy tym zrelaksować.
OdpowiedzUsuńNo właśnie mnie ta książka rozczarowała, a Grocholę pognębił jeszcze dodatkowo fakt, że wcisnęła swoje trzy grosze do skądinąd kiepskiej ekranizacji
Usuń