środa, 8 maja 2013

Krzyk pod wodą

Nie przepadam za książkami pisanymi przez dwóch pisarzy. Skutecznie mnie do nich zniechęcili Anders Roslund i Börge Hellström Odkupieniem. Jak do tej pory skutecznie unikałam takich duetów i cieszyłam się, że zanim dostałam książkę tych dwóch panów to udało mi się przeczytać wszystkie książki o Martinie Becku pisarskiej pary Maj Sjöwall i Per Wahlöö. Książki tych autorów nazywanych przez Timesa Online "matką i ojcem skandynawskiego kryminału" są warte uwagi i poświęcenia im dłuższej chwili. Pewnie napiszę o tej dwójce kiedyś coś więcej, ale tym razem będzie o Krzyku pod wodą.
Jest to książka napisana przez pisarską parę Jeanette Øbro Gerlow i Olego Tornbjerga, czyli coś czego jak do tej pory unikałam jak ognia ( co nie było to nawet takie trudne, bo niewielu ma odwagę pisać w tandemie). Dodatkowo okazało się jeszcze, że jest to ich debiut, a do tych też nie miałam ostatnio szczęścia. Całe szczęście moje obawy, co do tego jak będzie wyglądał ten kryminał się nie potwierdziły.
Dla głównej bohaterki Katrine Wraa książka rozpoczyna się na życiowym zakręcie. Poróżniona ze swoją angielską szefową psycholog spędza czas w Egipcie nurkując ze swoim Australijskim chłopakiem. Utalentowana psycholog tak na dobrą sprawę nie wie, co ma ze sobą zrobić i w tedy nadarza się okazja, która tez ją trochę przeraża. Dostała propozycję pracy w duńskiej policji, która tworzy specjalną jednostkę do walki z przestępczością zorganizowaną i szef wydziału zabójstw dochodzi do wniosku, że przyda im się w szeregach psycholog, specjalista od profilowania ofiary i zabójcy, kognitywnej techniki przesłuchań oraz profilowania geograficznego.
Katrine ma początkowo obawy przed powrotem do rodzinnego kraju z powodu dość traumatycznego przeżycia, ale szybko decyduje się przyjąć propozycję.
Gdy zaczyna pracę w Kopenhadze doszło do brutalnego morderstwa. Ktoś zamordował znanego powszechnie lubianego lekarza położnika. Nowy szef Katrine dochodzi do wniosku, że dobrze będzie jak kobieta weźmie udział w dochodzeniu i przyjrzy się pracy duńskiej policji "od kuchni". Przydzielają ją jako partnerkę do Jensa Høgha, który początkowo obawia się współpracy z psychologiem, ale przełamuje się i zaczyna jej ufać. Nie bez znaczenia jest tu też fakt, że Katerine Wraa podoba mu się jako kobieta i im więcej ze sobą pracują tym bardziej zaczyna liczyć na coś więcej niż tylko wspólną pracę.
Początkowo śledztwo drepcze w miejscu. Zbierane są dowody, ale z powodu śniegu nie było ich zbyt dużo, do tego wszystkiego dochodzi jeszcze nietypowe zachowanie żony denata oraz niechęć jaką to powoduje w Katrine i Jensie. Dodatkowo niezbyt przychylne nastawienie do metod jakimi posługuje się psycholog też niczego nie ułatwia. Mimo to dość szybko udaje się znaleźć podejrzanego. Jest nim emigrant z Czeczeni, którego żona zmarła po porodzie i winą za to obarczył lekarza, pod opieką którego była. Mężczyzna nachodził doktora Winthera w domu i w pracy, a policja znalazła go nieprzytomnego, umazanego krwią w domu. Sprawa wydaje się rozwiązane, ale ani Katrine ani Jens nie wydają się przekonani, co do winy tego zrozpaczonego człowieka, dlatego dalej drążą kilka wątków, które wypłynęły po przesłuchaniach świadków i ze znalezionych dowodów. Pojawia się co raz więcej pytań, na które ciężko znaleźć odpowiedź i robi się co raz ciekawiej.
Równolegle do śledztwa prowadzonego przez naszych bohaterów snuta jest opowieść o pewnej dziewczynce, która nie miała zbyt szczęśliwego dzieciństwa i piętna jakie na niej to odcisnęło. Na początku nie wiadomo dokładnie do czego ma się ta historia odnosić, ale im dalej się to ciągnie zaczynamy się domyślać, że to dziecko, a później młoda kobieta jest mordercą. Przyznaję się, że autorom tej książki udało się wciągnąć mnie w pułapkę i sama też przyłapałam się na schematycznym myśleniu, ale o tym więcej nie piszę, bo musiałabym zdradzić finał.
Krzyk pod wodą jak przystało na skandynawski kryminał zarysowuje kulturę w jakiej obracają się bohaterowie. Same główne postacie też są bardzo dobrze zbudowane i wielowymiarowe. Nie są ani czarne ani białe. Jens jest dobrym śledczym, ale ma problemy z wychowaniem nastoletniej córki o której istnieniu dowiedział się kilka lat wcześniej. Katrine zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń i szarpie się ze swoją przeszłością. Ofiara zabójstwa, o której nikt nie mówi złego słowa też okazuje się zupełnie innym typem człowieka niż sądzą jego współpracownicy i znajomi.
Troszkę irytowała mnie forma zapisu dialogów. Przyzwyczaiłam się do tego, że myślniki nie pojawiają się w wypowiedziach bohaterów, a tutaj tak było, więc na początku troszkę się dziwiłam. Na szczęście szybko udało mi się przestawić i cieszyć dobrze zbudowanymi dialogami.
Kolejną dobrą rzeczą w tej książce jest to, że można było troszkę bliżej przyjrzeć się pracy psychologa zajmującego się profilowaniem zarówno sprawcy, jak i ofiary.
No i chyba najważniejsza rzecz. Mimo, że w pewnym momencie zdaje się, iż śledztwo drepcze w miejscu to autorzy tak naprawdę wyciągając kolejne tajemnice ofiary i jej otoczenia budują co raz większe napięcie, które jest trochę jak lawina z kamieni. Zaczyna się od jednego małego kamyka, a potem lecą co raz większe. Podobnie jest tutaj na koniec napięcie jest ogromne, dzieje się bardzo dużo i szybko. Ciężko oderwać się od książki.
Naprawdę polecam ten kryminał i podpisuję się pod wszystkimi pochwałami, które są napisane na plecach książki. Jest to debiut i to w dodatku pisany przez małżeństwo, ale jak już wcześniej wspomniałam złe wrażenia dotyczące tego typu duetów nie potwierdziły się. Ba, będę nawet czekać na kolejne książki z Katrine Wraa, a te będą na pweno jak  powiedzieli sami autorzy (wywiad tutaj).


Źródła ilustracji:
www.merlin.pl 

3 komentarze:

  1. Ja również mam awersję do książek pisanych przez dwóch autorów, a to za sprawą kryminałów małżeństwa Maj Sjöwall i Per Wahlöö o Martinie Becku, które były przesiąknięte ideologią komunistyczną.

    ,,Krzyk pod wodą" wydaje się być interesujący, chociaż jak napisałaś, że nie przepadasz za duetami pisarskimi to myślałam, że Cię ta książka rozczarowała, a tu taka niespodzianka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż książki Sjöwall i Wahlöö siłą rzeczy są przesiąknięte tą ideologią dlatego, że były pisane w takim, a nie innym okresie. Ja polubiłam Becka i na ideologię nie zwracałam uwagi^^

      Nie przepadam, bo się kiedyś mocno nacięłam na taką książkę. No, ale "Krzyk pod wodą" warto było przeczytać, ta dwójka odwaliła kawał dobrej roboty ^^

      Usuń
  2. na stronie księgarni madras jest konkurs wystarczy pisać recenzję i można wygrać ksiażki

    OdpowiedzUsuń