sobota, 27 kwietnia 2013

Sejf

Dlaczego po przeczytaniu 2/3 miałam ochotę rzucać książką Sekielskiego po pokoju? Ciężko jest odpowiedzieć jednym zdaniem, bo trochę się tego wszystkiego nazbierało. A może z drugiej strony jako dziecko wychowane na filmach o Bondzie zupełnie inaczej wyobrażałam sobie książkę o tajnych operacjach? Dlaczego przeczytałam te książkę do końca?
Postawiłam sobie dwa przeciwstawne pytania i postaram się na nie w miarę rzetelnie odpowiedzieć.
Sejf jest książkowym debiutem skądinąd znakomitego dziennikarza jakim jest Tomasz Sekielski. Jego reportaże są rzetelne, do końca przemyślane i bardzo dobrze zrobione, dlatego wydaje mi się, że jest to jeden z powodów wywindowania temu debiutowi poprzeczki tak wysoko. No i prawie się udało, bo był to skok z jej strąceniem.
Może zacznę od odpowiedzi na ostatnie pytanie. Przeczytałam ją do końca, bo naprawdę zainteresowała mnie historia, która się tam rozgrywała. Polski wywiad, który działa w sposób nie do końca legalny i zalicza ogromną wpadkę. Ciekawski dziennikarz śledczy, którego wkurza to, że na kolegium redakcyjnym odrzucają każdy jego materiał (bo szef komuś ewidentnie chroni dupsko). Komendant podlaskiej policji, który tuż przed emeryturą znów czuje się jak młody i chce rozwiązać zagadkę, która ewidentnie jest tuszowana. No i wreszcie wdowa po żołnierzu, który zginął w Iraku, mająca swoje zdanie, uparcie dążąca do celu.
Sekielski jak przystało na dziennikarza daje nam dużo informacji. Zmusza do myślenia. Już z odległości widać, że coś jest nie tak i razem z bohaterami zaczynamy węszyć, doszukiwać się ukrytych znaczeń, czy prawdy zamiecionej skrzętnie pod dywan. Język jakim jest napisana też bardzo mocno buduje klimat całej powieści, choć tu już troszkę gorzej, bo czasem wszystko się rozmywa i tym właśnie sposobem przechodzimy do pierwszego pytania.
2/3 książki tan na dobrą sprawę przeczytałam siłą rozpędu, której nabrałam dosłownie połykając pierwsze rozdziały wielowątkowego Sejfu. Tajni agenci, szyfrant, który uciekł z tajnymi dokumentami i dziennikarz, któremu to może potencjalnie wpaść w ręce. Na początku czułam się tak jakby ktoś dał mi książkę o Bondzie, ale bez tych wszystkich superfajnych i doszczętnie niszczonych przez 007. Potem niestety ekscytacja i napięcie niestety zaczęły stopniowo opadać. Stało się tak z kilku powodów. Po pierwsze ilość wprowadzonych wątków rozrywających akcje dosłownie zabija i przeplatają się tak, że trudno się połapać, ale jest to do zrobienia. Po drugie pojawiło mi się coś co określiłabym jako "filmowy" sposób pisania i to mnie najbardziej dobiło. Autor opisuje nam jakieś wydarzenie, czy spotkanie, by płynnie (działo się tak nawet w dialogach!) przejść do opisu wcześniejszych wydarzeń i mówienie o nich tak jakby się działy teraz. Fajnie by to wyglądało w filmie. Zbliżenie na twarz np. Waldemar Darski (nasz policjant) i w kolejnym kadrze jesteśmy np. na miejscu wypadku drogowego. Po czym znów wskakujemy w teraźniejszość. Ja przy takich zabiegach musiałam się często wracać i czytać jeszcze raz bo odnosiłam wrażenie, że coś mi umyka. No bo jak tu zrozumieć, że podwładny z którym rozmawia generał nagle staje się Irakijczykiem, który był ważna postacią w aparacie nacisku Husajna. Strasznie męczące.
Dodatkowo wątki, które pojawiły się znikąd albo zostały pozostawione same sobie. Jakoś nie chce mi się wierzyć też w zakończenia niektórych z nich. Kolejnym minusem są postacie głównych bohaterów. Zarówno Solski (dziennikarz) i Darski rozmywali mi się, brakowało im porządnego portretu psychologicznego. W sumie byli mi oni dość obojętni. Wyjątkiem jest Anna Kaliska, do której od razu poczułam dużą sympatię i chciałabym jej więcej, ale mimo, że mogła stać się świetną główną bohaterką zeszła na drugi plan, a jej historia po prostu się rozmyła.
Na koniec znów wrócę do pytania dlaczego mimo to ją skończyłam. Większość wydarzeń tam opisana była oczywiście fikcyjna, ale Sekielski sprytnie wplótł w tło kilka prawdziwych wydarzeń, dlatego można było się uśmiechnąć pod nosem domyślając się kto jest do kogo podobny. Po za tym autor bardzo dobrze odnajdywał się na Podlasiu jego specyficznym klimacie, co dodatkowo uwiarygodniło świat, który stworzył. No i oczywiście nawiązania do Napoleona, bardzo ciekawe hobby dla zbliżającego się do emerytury policjanta i jego przyjaciela. Również pomysł na Artura Solskiego i jego stopniowe szaleństwo był strzałem w dziesiatkę.
Całość skwitować mogę jednym zdaniem. Książka nie jest zła, ale próbuje być ciekawa tak jak Sekielski stara się wyglądać groźnie i tajemniczo na okładce.
Nie mogę odmówić panu Tomaszowi warsztatu i umiejętności posługiwania się słowem, bo robi to bardzo dobrze, ale Sejfowi jeszcze dużo brakuje. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że kolejne jego książki będą co raz lepsze i bohaterowie nie będą się chować w gąszczu słów tak jak było tutaj.


Źródła ilustracji:
www.alekulturka.com

4 komentarze:

  1. Jakoś odrzuca mnie od książek "ludzi z telewizji". Dlatego nigdy nie wezmę się za Cejrowskiego, Wojciechowską... itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest. Dużo się takich ostatnio namnożyło.
      Cejrowski pisze nawet dobrze, ale tylko jego pierwsze książki, bo te kolejne to katastrofa, a Wojciechowskiej nic nie czytałam i jakoś mnie nie bardzo ciągnie.

      Usuń
  2. Może przeczytam z ciekawości. Chciałabym wyrobić sobie własną opinię, chociaż nie ukrywam, że trochę mnie zniechęciłaś do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Mistrzostwo świata to nie jest, ale do przełknięcia. Chociaż jak tak patrzę teraz na te ksiażkę to czytałam ją do końca chyba tylko z ciekawosci co się stanie z żoną zabitego żołnierza.

      Usuń