niedziela, 14 kwietnia 2013

Wiosna i takie tam

Jak zwykle zaliczam wszystkiego rodzaju spóźnienia, ale pocieszam się tym, że nie tylko ja. Największy poślizg w tym roku miała wiosna, co udało mi się dogłębnie odczuć w Kalwarii, ale nie przejmuję się, bo nie złapałam nawet kataru.
Wracając jednak do tematu wiosennego. Większość ludzi już zdążyła się pozachwycać wiosną, która łaskawie przyszła, natomiast ja w euforię wpadłam dopiero wczoraj przy okazji pozimowej wizyty na ogródku. Najpierw gałązki mi opadły, bo okazało się, że roboty jest jak zwykle w trzy i trochę. Tam coś wypadło, a z drugiej strony walają się smętne resztki okrycia na klematisy, które chyba i tak przemarzły, a temat krecich kopców pominę milczeniem. Chociaż nie, mój Rufik miał z tego taki ubaw, że zanim wrzuciłam go tacie do auta to zaliczył kąpiel pod wodą z podlewaczki. No, ale z tego wszystkiego był jeden wielgachny pozytyw, który poprawił skutecznie humor. Moje tulipany nie przemarzły! Wystawiają coraz śmielej łebki, więc jest się z czego cieszyć. Dodatkowo babci porozkwitały całe łany krokusów, ale telefon jakoś nie chciał zrobić im ładnego zdjęcia.
Muszę się też pochwalić. Wiosna zawitała też na moim parapecie w postaci siewki tykwy. Na razie jest jedna sama, ale mam nadzieję, że dołączą do niej pozostałe nasionka. Taka mała rzecz, a cieszy :)

Po za tym do mojego biurkowego stosiku znów przybyło kilka książek. Oczywiście zdążyłam je już wpisać do zakładki "W kolejce do czytania" i nie wspomnieć o nich tutaj.
Wybrałam się z Rufusem na spacer do biblioteki (ten kudłacz uwielbia siedzieć w bibliotece, a jak są dzieci to robi furorę, więc nie mam wyrzutów, że wchodzi ze mną) i mama się cieszyła, że uprzątnęłam ten wielgachny stos z biurka, ale po powrocie machnęła tylko ręką, bo... znów urósł. Tym razem przytargałam pięć książek i chyba najbardziej jestem ciekawa tego jak Tomasz Sekielski sprawdził się w roli pisarza. Po za tym znów porządny zastrzyk kryminałów skandynawskich i tak dla równowagi dwóch autorów zza oceanu (Philip K. Dick i Lee Child).
Do tego wszystkiego doszły jeszcze dwie książki, które zasiliły mój prywatny zbiorek.
Oczytany i obejrzany już chyba przez wszystkich "Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quicka. Swoja drogą to moje kolejne spóźnienie, ale troszkę celowe, bo myślałam, że ktoś mi ją pożyczy. Trochę się bałam tego całego footballu amerykańskiego, ale moje plany zepsuł Lidl i kupiłam ją o prawie 10zł taniej niż w księgarni.
Kolejną książką jest "Mózg Kennedy'ego" Mankella, który był dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Nie śledziłam zbytnio, czy autor powieści o Wallanderze wydał coś nowego, ale ucieszyłam się, gdy tylko się o "Mózgu" dowiedziałam bo uwielbiam jego pióro. Pognałam więc do Matrasa (bo tam był z 25% zniżką) i w pełni szczęści poszłam z koleżankami na poświąteczną kawę.
Z czytelniczych nabytków to na razie tyle. Z pewnym przerażeniem stwierdzam, że brak mi konsekwencji i zdobywania książek z listy życzeń. Mogę się trochę usprawiedliwiać, bo Brzezińskiej praktycznie nie ma, a na hasło "Seks na sześciu nogach" panie (zwłaszcza starsze) patrzą na mnie jak na ufoka albo obrazoburcę, a to tylko książka o owadach.
No i byłabym zapomniała o jednym. Pierwszy raz szarpnęłam się i wydałam całe dwa złote na zakładkę do książki. Winę na to zwalić muszę na moją miłość do jeży pigmejskich, które w każdej postaci sprawiają, że zachowuję się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Uwielbiam te maluchy i gdyby nie to, że w domu jest rozpuszczony do granic możliwości pies to miałabym takiego swojego tuptusia.




P.S.
Przepraszam za mały falstart, wcisnęłam nie ten guzik , co trzeba  _ _'

7 komentarzy:

  1. Ty chcesz jeża, a ja szczurka i akwarium. ;) A Rufik... olewa wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rufik już tak ma ;)
      A co chcesz w akwarium?

      Usuń
    2. Wszystko! no dobra, może nie wszystko. Ale małże, sumika, kiryska, glonojada, gupiki, mieczyki, neonówki, żabę, ślimaka... wszystko! Tylko, że nadal to marzenie się nie spełni, bo kto mi się akwa zajmie, jak pojadę stąd na weekend? Prędzej szczurka się dorobię po zmianie lokum ;).

      Usuń
    3. To i 100l byłoby Ci mało :P No to tak szczurek jest bardziej mobilny niż rybki

      Usuń
    4. Ja po prostu wannę przerobię na awka ;). Zaraz, przecież teraz mam tylko prysznic... i genialny plan wziął w łeb.

      Usuń
  2. Rufik <3
    Rafał też ma obsesję na punkcie tych jeżyków haha :)

    OdpowiedzUsuń