czwartek, 11 kwietnia 2013

Anioł o szatańskich zapędach

Moja fascynacja aniołami zaczęła się gdzieś tak pod koniec gimnazjum, na początku ogólniaka. W pewnym momencie te mniej lub bardziej skrzydlate byty stały się moją malutką obsesyjką. Starałam się czytać o nich niemalże wszystko. Od fragmentów Pisma Świętego i Koranu do apokryfów (m.in. Księga Henocha) i objawień różnych ludzi, nie tylko świętych. Po beletrystykę sięgałam raczej niechętnie, bo zwykle kojarzyła mi się z jakimiś wyssanymi z palca historyjkami dla nastolatek, których przeczytanie nic nie wniesie. Jednak od czasu do czasu zdarzyło mi się sięgnąć po taką literaturę, choć przyznam, że byłam marudna i wybredna.
Tym sposobem do mojego skromnego zbiorku książek trafiły "Żarna Niebios", o których kiedyś pisałam, "Siewca wiatru", którego uwielbiam i pewnie skrobnę o nim kiedyś notkę oraz kontynuacja w postaci obu tomów "Zbieracza Burzy" Mai Lidii Kossakowskiej. Z innych książek warto też wspomnieć "Tam, gdzie spadają anioły" Doroty Terakowskiej, do której chętnie wracam, bo to historia bardzo mądra i ciepła. 
Jest jednak też jedna warta uwagi, która o aniołach mówi zupełnie inaczej niż te, które do tej pory wymieniłam. To "13 Anioł" Anny Kańtoch, która jest chyba bardziej znana z opowieści o Domenicu Jordanie lekarzu, egzorcyście i detektywie, będącego głównym bohaterem "Diabła na wieży" i "Zabawek diabła".
O czym jest "13 Anioł"? Jest to w zasadzie bardziej kryminał o zabarwieniu fantastycznym niż fantastyka, co nie przeszkadza akcji na rozgrywanie się w fikcyjnym świecie, a w zasadzie na wyspie, która spina dwa skrajnie różne światy.Na tej wyspie wybudowanej przez miliardera Aimerica Tyrena, który rzucił wyzwanie Bogu oraz aniołom opiekującym się Tanagrą (świat magii) i Arlen (świat magii), jest miasto Gettim. Mogą tam bez szwanku przebywać mieszkańcy obu światów bez zagrożenia utraty życia. Żyją tam ludzie, elfy i gnomy, mieszają się skrajnie różne kultury, a nad wszystkim sprawuje rządy rada składająca się z 13 aniołów.
Wszystko trwałoby nadal, gdyby nie to, że właśnie ci aniołowie postanawiają w końcu zniszczyć miasto. Wiadomość o tym zostaje przekazana synowi założyciela miasta Mericowi Tyrenowi, przez dwóch aniołów. W ciągu 12 dni ma nadejść apokalipsa, którą będą zwiastować różne znaki, a mieszkańcy Tanagry i Arlen mają w tym czasie wrócić do siebie inaczej umrą razem z miastem.
Jest tylko jeden problem. Aniołowie podjęli taką decyzję bez głosu jednego członka rady, która powinna być jednomyślna. Niestety rzeczony anioł Joel zniknął. Meric, który ciągle robi wszystko żeby pozbawić się życia, postanawia chwycić się tej wątłej nadziei i wynajmuje detektywa żeby go odnalazł. 
Tak oto poznajemy nietypowy zespół: detektywa ze złamanym sercem Nataniela Andersa i jego asystentkę Aelis, która była gwiazdą filmową i bywa dość cyniczna. Rozpoczynają oni poszukiwania anioła, który może zapobiec zniszczeniu miasta, jednak on też ma pewne plany związane z Gettim...
Anna Kańtoch podzieliła te książkę na 12 rozdziałów, które opisują kolejne dni i znaki zwiastujące przyszłą apokalipsę. Na początku wszystko rozgrywa się dość wolno i w tym czasie dokładnie poznajemy bohaterów, a także miasto, w którym się to wszystko dzieje.
Najbardziej ciekawą postacią z całej trójki naszego zespołu poszukującego anioła Joela jest chyba Aelis. Dziewczyna ze względu na mieszane pochodzenie (w połowie jest elfem, a w połowie człowiekiem) mimo iż jest dorosła, to wygląda jak dwunasto- trzynastoletnia dziewczynka. Przez to często ludzie nie traktują jej poważnie lub w ogóle ignorują. Autorka zręcznie przedstawiła Aelis charakter, przemyślenia i to w jaki sposób zmagała się ze wszystkimi łatkami jakie jej przylepiono.
Kolejną równie ciekawą postacią jest Meric. Syn założyciela miasta, ale w zasadzie bez grosza przy duszy. Jest bankrutem, który najchętniej by popełnił samobójstwo, jednak nie brak pieniędzy go do tego pcha. To człowiek bardzo nieszczęśliwy troszkę z nie do końca znanych przyczyn. Jest jednak bardzo wrażliwy, co nie raz pokazał w stosunku do Aelis oraz chce za wszelką cenę uratować miasto swojego ojca.
Co ważne, jest to książka, w której aniołowie się jako tako nie pojawiają. Są bardziej opisywani przez innych bohaterów i konsekwencje ich decyzji. Na pewno nie są łagodni, dobrzy, czy nawet obojętni na losy mieszkańców Gettim. Są raczej małostkowi, zawistni, manipulują wszystkim i wszystkimi, mogą być nawet do gruntu źli.
Język jakim posługuje się w tej książce Anna Kańtoch jest bardzo obrazowy, ale bez przesady. Opisy miasta, postaci, a nawet ich wewnętrzne przemyślenia są dość oszczędne, co w cale nie znaczy, że pisarka nie zadbała o szczegóły. Jest to bardzo dobrze napisane urban fantasy, choć gdyby okroić z wątków fantastycznych byłby to też bardzo ciekawy kryminał.
Ciężko mi też jest powiedzieć, czy ten depresyjny klimat zaliczać na plus, czy minus. Czasem może zniechęcić do dalszego czytania, jednak inne elementy jak ciekawa fabuła i bohaterowie nie pozwalają jej odłożyć nie przeczytanej.
Ciekawym elementem są też zdania będące mottami każdego z rozdziałów. W jakiś sposób mówią o tym jak będzie dany rozdział wyglądać, chociaż docenia się to dopiero po jego przeczytaniu.
Jest to na pewno nietypowa książka obracająca się w tematyce anielskiej, dlatego warto zwrócić na nią uwagę.

1 komentarz:

  1. O, jak fajnie. Jakiś czas temu widziałam tę książkę w internecie i zastanawiałam się czy szukać jej w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń