sobota, 9 marca 2013

Człowiek z wysokiego zamku

Chyba zacznę prowadzić ranking najdziwniejszych książek jakie dane mi było przeczytać, a trochę się tego zebrało. Bo co jakiś czas wpada mi w ręce książka, o której nie do końca wiem co myśleć. Ostatnio z tropu zbił mnie "Paragraf 22" Hellera, a teraz zrobił to "Człowiek z wysokiego zamku".
Z twórczością Philipa K. Dicka do tej pory miałam dość ograniczoną styczność. Najpierw ograniczała się do filmów i do tego wszystkiego dochodziło jeszcze szczenięce podejście do świata, bo niczego innego nie można spodziewać się po gimnazjalistce. Potem w ogólniaku zainteresowałam się nie tyle twórczością, co samym autorem, którym był zdecydowanie barwną postacią. Pięciokrotnie żonaty, paranoik nadużywający alkoholu i narkotyków, który przez jakiś czas wierzył, że Lem był prowokacją komunistów, o czym pisał nawet do FBI (uważał jego nazwisko za bardzo niesłowiańskie i będące skrótem nazwy jakiejś organizacji). Potrafił ze strachu zamykać się w domu, napisał trylogię VALIS na podstawie snów i wizji. Jednym słowem barwna postać.
No i wreszcie przyszedł czas na jakieś jego dzieło. Na początek dorwałam kilka opowiadań i nie powiem żeby były strawialne. Może problem pojawił się dlatego, że hollywoodzkie wyidealizowanie wizje zderzyły się w tedy z oryginałami. Nie wiem, bo to było już dość dawno.
Na ambicje za to wszedł mi znajomy przyjaciółki na jej urodzinach. Jakoś tak od słowa do słowa doszło do Dicka i jego twórczości. Porównywanie starej i nowej "Pamięci absolutnej", "Blade Runnera", postaci samego autora. Nie powiem fajnie mi się gadało, ale gdzieś tam w środku drażniło, że nie byłam w stanie przeczytać żadnej z książek Dicka od deski do deski. No to pojechał mi facet po ambicji, co rzadko się zdarza.
Kilka dni później odwiedziny w bibliotece i "zonk". Nie było nic! To, że u mnie zawsze jest deficyt to wiem, ale okazało się, że jak na złość wszystko było wypożyczone. Dopiero niedawno pani w bibliotece odłożyła mi "Człowieka z wysokiego zamku" i to o nim dzisiaj po tym przydługawym wstępie.
Jest to pierwsza z książek wydana w 1962 roku, która przyniosła mu popularność, otrzymał za nią nagrodę Hugo, o której wspomniałam już kiedyś. O czym jest?
Jest to alternatywna wersja historii po II Wojnie Światowej. W książce Dicka nie wygrywają Alianci, a Państwa Osi i to one budują swój porządek świata, w którym pozostałe państwa im podlegają.  Cały świat jest w zasadzie podzielony pomiędzy dwie nacje: Niemców i Japończyków. Stany Zjednoczone są okupowane i podzielone pomiędzy Niemców i Japończyków (po za stanami środkowymi, które pełnią rolę strefy buforowej). Europa i Afryka dostały się niemalże w całości w ręce Rzeszy, której władze robią tam w zasadzie co im się żywnie spodoba. Eksterminacja i segregacja ludności, bestialskie eksperymenty naukowe, kontrola każdego aspektu życia, cenzura, dosłownie wszystko to co znamy z historii tyle, że na większą skalę. Nawet w celach propagandowych osuszono Morze Śródziemne pod pola uprawne i rozpoczęto misje kosmiczne na Marsa.
Przy nich Japończycy są wręcz pluszowymi misiami, które pochłaniają i fascynują się kulturą okupowanych Stanów. Owszem traktują jako gorszych przedstawicieli innych narodów, Dick przedstawia nam nawet wyraźną hierarchię jaka panuje w tej części świata. Przykładem tego jest zachowanie Childana wchodzącego do budynku Nippon Times, czy gdy idzie z wizytą do pary młodych Japończyków. Pozwala ona jednak ludziom żyć w miarę spokojnie. Amerykanie mogą nawet prowadzić bardzo dochodowe interesy np. wspomniany Childan prowadzi sklep, w którym stare przedmioty wydające się śmieszne jak chociażby zegarek z Myszką Miki urastają do wielkości cennego antyku i Japończycy potrafią płacić za nie ciężkie pieniądze.
Na początku poznajemy ogólną sytuację świata oczami różnych bohaterów, co może trudne być dla ludzi, którzy choć trochę interesują się historią szczególnie tego okresu. Mój mały wewnętrzny historyk często się buntował, ale w końcu oswoiłam się z tym i mogłam spokojnie śledzić zmagania bohaterów.  
Akcja dzieje się w Stanach, w części okupowanej przez Japonię i stanach neutralnych. Poznajemy szereg postaci, które są od siebie bardzo różne, ale mają też jakieś cechy wspólne np. Juliana, Frank i pan Tagomi posługują się chińską Księgą Przemian (wyrocznia) w tedy, gdy podejmują ważne decyzje np. gdy Frank chce założyć interes ze znajomym z pracy pyta o to właśnie te księgę. Dodatkowo zamieszanie wprowadza nagła śmierć dotychczasowego przywódcy Rzeszy Bormanna i co raz dziwaczniejsze odpowiedzi wyroczni.
Kolejną książką, która poniekąd wpływa na poczynania ludzi jest "Utyje szarańcza" napisana przez Abendsena. Bardzo popularna powieść (w Rzeszy zakazana) o alternatywnej rzeczywistości, w której Państwa Osi przegrywają. Nie jest to jednak nasza rzeczywistość, ale kolejna jej wersja - Churchill nadal jest u władzy, a Roosevelt nie startował po raz trzeci w wyborach.
W książce Dicka mamy zatem trzy wizje świata: świat, w którym żyją bohaterowie, świat z powieści Abendsena i chwilę nasz (pan Tagomi, po drastycznych wydarzeniach na chwilę dostaje się do naszego świata). Dodatkowym motywem jest trudność w rozdzieleniu prawdy i kłamstwa. Pojawiają się wręcz idealne podróbki antyków, kilka osób występuje pod zmienionymi nazwiskami np. Pan Bayens i pan Yatabe nie są tymi, za których podają się panu Tagomiemu. Nawet wysoki zamek, w którym ma ponoć żyć autor "Utyje szarańcza" okazuje się wygodnym fałszem, który ma w jakiś sposób chronić Abendsena.
W pewnym momencie naprawdę można się pogubić w tym, co jest prawdą, a co fałszem. Prawdę dostrzegają tylko osoby o odmiennym stanie świadomości (Tagomi), albo twardo stąpające po ziemi jak Juliana, która jest w stanie uwierzyć w to co mówi wyrocznia. Pewnie, gdyby Dick pociągnął opowieść dalej uświadomiłaby sobie, że jest tylko fikcyjną postacią.
Jak wspomniałam na samym wstępie, ciężko jest mi oceniać te książkę. Wiem jedno, jest tak samo dziwna jak jej autor. Klimat psychodeliczno-solipsystyczny to nie jest coś co się spotyka na co dzień w książkach science-fiction, więc na pewno warto sięgnąć po "Człowieka z wysokiego" . Nie będzie to czas stracony.


Źródło ilustracji :
katedra.nast.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz