sobota, 31 sierpnia 2013

Amerykanka w świecie wierzb i kwiatów

Nie od dziś wiadomo, że są społeczności do których trudno jest dotrzeć i nie chodzi tutaj tylko o bariery geograficzne. Nawet teraz są grupy ludzi, którzy świadomie izolują się od reszty świata chcąc chronić swoje tajemnice lub wejście do wspólnoty jest niemożliwe ze względu na silne bariery kulturowe. Takie grupy stanowią duże wyzwanie dla antropologów kulturowych lub innych "badaczy" i zawsze chętnie sięgam po książki, czy teksty je opisujące. Pozwalają one choć troszkę zajrzeć pod kurtynę ze stereotypów i mitów, które narosły wokół tych społeczności.
Jedną z takich grup są gejsze, które wielu ludzi do niedawna utożsamiało tylko i wyłącznie z ekskluzywnymi prostytutkami. Jest to dla tych kobiet bardzo krzywdzące myślenie, które utrwalili amerykańscy żołnierze okupujący Japonię po II Wojnie Światowej. Korzystali oni najczęściej z usług kobiet, które udawały i stylizowały swój wygląd gejsze (Geisha girls), co w cale nie było trudne, a prawdziwych gejsz było w tamtym okresie niewiele lub wcale. Z drugiej jednak strony kłamstwem byłoby stwierdzenie, że gejsze i prostytutki to dwa nie mające ze sobą nic wspólnego zjawiska. 
Samo słowo gejsza pochodzi od japońskich słów gei - sztuka i sha - osoba, co dosłownie oznacza osobę, która zajmuje się sztuką. Początkowo takimi gejszami byli mężczyźni, których odpowiednikiem w kulturze europejskiej byli błaźni. Dopiero później dołączały do nich kobiety, nazywane w tedy onna-geisha (kobieta gejsza) lub w dialekcie regionu Kansai geiko (ko- kobieta). Teraz gejszami są tylko kobiety, które zajmują się sztuką. Od najmłodszych lat uczą się tańca, gry na instrumentach (np. shamisen), śpiewu i konwersacji. Do tego jeszcze uczą się układania ikebany, kaligrafii, poznają literaturę, poezję. Jest tego naprawdę dużo i na pewno trzeba mieć sporo determinacji by zostać gejszą, a mimo, że jest to zawód oraz świat, który powoli zanika to taryfy ulgowej nie ma. Postrzeganie tego zawodu także zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat za sprawą książki i filmu o tym samym tytule "Wyznania gejszy", które odniosły spory sukces i odsłoniły trochę rąbka tajemnicy. Jednak mimo wszystko była to swojego rodzaju fikcja, chociaż mocno podparta faktami.
Jeśli ktoś chce podejść do tematu tej społeczności kobiet, która otacza się mgłą tajemnic i niedopowiedzeń to polecam sięgnąć po książkę Lizy Dalby "Gejsza" ("Byłam gejszą"). Jest to wartościowa pozycja z kilku względów. Po pierwsze napisała ją kobieta, która na co dzień zajmuje się antropologią i badała zwyczaje oraz kulturę tego delikatnego świata. Po drugie mieszkała w Pontochō (jedna z pięciu dzielnic, w których mieszkają gejsze) obserwując je osobiście, a nie opisując świat, którego nie poznała na własnej skórze. Po trzecie i najważniejsze. Liza Dalby sama została gejszą o imieniu Ichigiku i mogła na własnej skórze sprawdzić jak to jest chować twarz za maska z białego pudru.
Liza Dalby odmalowuje ten obcy dla człowieka z Zachodu świat w bardzo ciekawy sposób. Przedstawia historię oraz jak ten nietypowy zawód zmieniał się na przestrzeni wieków tak żeby uniknąć niedomówień i posądzeń o ukrywanie niewygodnych faktów. Dowiadujemy się zatem skąd wywodzi się ten zawód, o czym trochę wspomniałam na początku, jak wyglądała nauka na gejszę oraz skąd tan naprawdę pochodziły dziewczynki, które nimi zostawały. Z drugiej strony pokazuje też jak wygląda to dzisiaj, co zostało, a co odeszło w zapomnienie z dawnych procederów. Jak zmieniał się ten jednocześnie piękny i brutalny świat kobiet oraz jak odbierają go ludzie spoza niego.
Ważny jest też jednak jeszcze osobisty aspekt książki. Liza Dalby nie tylko zyskała na tyle zaufania w hanamachi (dom gejsz), że pozwolono jej zostać gejszą i pracować. Opisuje ona swoje doświadczenia z pozycji kobiety, która wychowała się w zupełnie innej kulturze, przez co łatwiej jest ją nam zrozumieć.
Dalby nie używa zbyt naukowego języka, ale też nie jest to beletrystyka. Mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że książka ta jest po części autobiografią dotyczącą okresu spędzonego w Japonii. Mimo dużej ilości osobistych elementów w książce jest dużo rzetelnych informacji. Na szczęście są one podane w taki sposób, że nawet ktoś kto dopiero zaczyna zagłębiać się w ten temat nie przestraszy się ich. Autorka a lekkie pióro. Pisze ciekawie i zajmująco, więc od książki czasem trudno się oderwać. Do tego wszystkiego dochodzą ciekawe, egzotyczne i kontrowersyjne dla przeciętnego Europejczyka, czy Amerykanina zwyczaje, które są ciekawie i rzeczowo opisane.
Nie ma tu zbędnego nadęcia w stylu: "Jestem jedyną nie-japonką, która została gejszą", ale próba zainteresowania czytelnika czymś nowym oraz zachęcenie do przełamania wspomnianego wcześniej stereotypu.
"Gejsza" pokazuje te niedostępną kulturę tak jakby od środka i wyjaśnia wiele rzeczy, ale zostawia też troszeczkę miejsca na tajemnicę, która towarzyszy temu zawodowi od początku jego istnienia. Czasem też rozwiewa te romantyczne wyobrażenia jakie można dobie wyrobić patrząc na w pełni ubraną i wymalowaną geiko. Każdy by wolał domyślać się co chowa się za tajemniczym uśmiechem, aniżeli wiedzieć, że kobiety te uśmiechają się tak dlatego, że przy zupełnie białym pudrze zęby choćby nie wiem jak wybielone przez dentystę będą sprawiać wrażenie żółtych.   
Jeżeli ktoś zainteresował się tą kulturą po obejrzeniu troszkę wyidealizowanych "Wyznań gejszy" Marshalla to proponuję sięgnąć po książkę Arthura Goldena na podstawie, której powstał, a potem uzupełnić swoje informacje sięgając po "Gejszę" Dalby. Jeśli komuś spodoba się sposób w jaki autorka pisze to zachęcam też do sięgnięcia po jej "Opowieści Murasaki", które z gejszami mają niewiele wspólnego, ale podobnie jak opisywana dzisiaj książka potrafią zapaść głęboko w pamięć i serce.
Dla mnie ten świat zawsze pozostanie trochę magiczny, ale z chęcią wracam do książki Dalby choć już swoje lata ma i pewnie przydałaby się jakaś świeższa książka w tym temacie. Natomiast filmowe i książkowe "Wyznania gejszy" to zupełnie inna bajka i chętnie o nich kiedyś napiszę, bo do nich też bardzo często wracam ze względu plastyczny sposób pokazania kontrastów  w świecie wierzb i kwiatów.

Źródła ilustracji:
japanzonebeju.blogspot.com
www.lubimyczytac.pl

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie książki tę kulturę poznałam troszkę przez Kwiat Śniegu i Sekretny Wachlarz oraz Miłość Peonii, których jeśli nie czytałaś to Ci szczerze polecam...tak to rzeczywiście krzywdzące brać te kobiety za prostytutki - mi nigdy tak się nie kojarzyły...choć uważam, że łatwego życia nie mają, a niektóre tradycje i zwyczaje ograniczają je i jednocześnie mogą niszczyć...co do recenzji to szalenie mi się podobała i z chęcią sięgnę po tę pozycję! muszę ją tylko skądś wyczarować...pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę musiała pogrzebać za tymi książkami u siebie. To życzę wykopania książki choćby i spod ziemi i cieszę się, że notka się spodobałam ^^

      Usuń
  2. Mam słabość do takich tematów... Tego tytułu akurat nie znam więc chętnie przeczytałabym małe porównanie z Wyznaniem gejszy, które bardzo miło wspominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto sięgnąć i zobaczyć jak to wygląda na prawdę i czy Golden troszkę nie podkoloryzował ^^

      Usuń
  3. To taki temat, który ma w sobie coś przyciągającego, a Dalby świetnie go przedstawiła

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka L.Dalby jest jednym z najlepszych i rzetelnych źródeł na temat gejsz. Jeśli chce ktoś pogłębić wiedzę na temat tych zjawiskowych kobiet to zapraszam na stronę: gejsza.ucoz.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, najlepsza książka w tym temacie. Strona też bardzo dobra, znam bo kiedyś szperałam głębiej po temacie :)

      Usuń