niedziela, 27 października 2013

Dorwać Młodego, czyli Zygmunt Miłoszewski i jego "Bezcenny"

Czy można zakochać się w książce od pierwszych stron? Wiedzieć, że będzie się ją długo pamiętać mimo, że nie doczytało się jej nawet do połowy? Tak, są takie książki, które pokochałam dosłownie od pierwszych słów i do których wracam z uporem godnym maniaka. Podobnie mam z filmami, jest kilka takich, w których już po kilku pierwszych ujęciach wiedziałam, że będę do nich często wracać. Takich filmów i książek, które mnie dosłownie powaliły na kolana jest bardzo mało i dawno nic mnie tak nie oczarowało. Zmieniło się to jednak, gdy wzięłam do ręki "Bezcennego" Zygmunta Miłoszewskiego, który porwał mnie dosłownie od pierwszej strony.
Historia rodem z filmów o Indianie Jonesie. Jeden z najcenniejszych polskich zabytków, który zaginął w czasie II Wojny Światowej ma szansę zostać odnaleziony i dosłownie wykradziony z rąk pewnego prominentnego amerykańskiego biznesmena. W tym celu premier powołuje do życia pewną nieco dziwaczną grupę, która ma to zrobić, a w przypadku gdyby im się to nie udało to państwo polskie się do nich nie przyzna. W skład tej grupy wchodzą dr Zofia Lorentz, która poświęciła swoje życie na odzyskiwanie zrabowanych Polsce dzieł sztuki i jest kobietą raczej trudną we współpracy. Lisa Tolgfors legendarna złodziejka, która aktualnie odbywa karę w polskim więzieniu za kradzież polskiego Moneta. Karol Boznański młody, ale dość cyniczny marszand, który prowadzi gospodarstwo ekologiczne i jeździ nietypowym ferrari combi. Do tego dochodzi emerytowany oficer służb specjalnych major Anatol Gmitruk, który kilka dni wcześniej popisał się wręcz brawurową akcją ratowania turystów uwiezionych w kolejce na Kasprowy, którą chciał wysadzić pewien terrorysta.
Towarzystwo jest bardzo nietypowe i średnio za sobą przepada. Lisa z założenia nie cierpi Gmitruka, Zofia dostaje szału na widok Lisy i nie bardzo wie jak ma zachowywać się wobec Karola, z którym kiedyś była, ale rozstała się z głośnym hukiem. Natomiast Anatol traktuje ich wszystkich jak bandę amatorów, których amerykanie zamkną w więzieniu jeszcze zanim uda im się w ogóle wejść do domu, w którym przechowywany jest obraz Rafaela. Kiedy w końcu udaje im się jakoś ogarnąć i mają cel na wyciągnięcie ręki nagle coś się zmienia. Obraz, który miał być prawdziwy okazuje się zwykłym oleodrukiem i pułapką, której udaje się uniknąć tylko dlatego, że jakiś anioł stróż postanowił ostrzec majora. Grupa niedoszłych złodziei ucieka ze Stanów z niczym. Postanawiają się dowiedzieć, co tak naprawdę stało się z "Młodym", dlaczego komuś zależało żeby ich złapać i przy okazji zabić dr Lorentz, tym samym zniechęcając polaków do dalszych poszukiwań obrazu Rafaela. Rozpoczynają więc śledztwo i pakują się w coraz większą awanturę, w której nie tyle chodzi o portret młodzieńca pędzla Rafaela, co o pewną tajemnicę. Tajemnicę, której ujawnienie może postawić do góry nogami całą najnowszą historię świata. Jak sobie poradzą z tym dr historii sztuki, złodziejka, cyniczny marszand i emerytowany żołnierz?
Od czego tu zacząć? Powiedzenie, że "Bezcenny" to książka genialna, pełna szalonych zwrotów akcji, zmyłek i niespodziewanych odpowiedzi na mnożące się pytania to mało.
Świetny pomysł rodem z książek awanturniczo-przygodowych, które czytałam będąc dzieckiem tym bardziej, że Boznański jeździł ferrari kombi. Skojarzenie z książkami o Panu Samochodziku murowane! Zaginiony skarb, który trzeba odzyskać w nie do końca legalny sposób, a potem jak się okazuje jednak odnaleźć, bo nic nie było takie oczywiste jak się wydawało. Kolejne skojarzenie z Indianą Jonesem i jego nie do końca legalnymi działaniami. Brawurowe ratowanie pasażerów uwięzionych w wagoniku kolejki na Kasprowy i kolejne skojarzenie tym razem z Brucem Willisem, albo innym filmowym twardzielem, który w pojedynkę ratuje świat. Próba kradzieży obrazu z posiadłości obwarowanej niczym Fort Knox? Wypisz wymaluj Catherina Zeta-Jones w "Osaczonych". Takich nawiązań do filmów, książek, ale i najświeższej historii można wyszukiwać setki. Jedne bardziej oczywiste, drugie mniej. Jedne bardziej brawurowe, a inne znów powodujące, że człowiek uśmiecha się pod nosem.
Mnożące się zagadki i co raz bardziej skomplikowane odpowiedzi na pytania. Konieczność szukania prawdy w rodzinnych historiach, które do tej pory były uważane za nieszkodliwe wariactwa człowieka, który przeżył obóz w Auschwitz. A najlepsze w tym wszystkim było to, że każda historia okazywała się mieć drugie dno i jak już wydawało mi się, że wiem jak cała ta awantura się skończy to nagle rozwiązanie było zupełnie gdzieś indziej. Do tego wszystko okraszone odpowiednią dawką tajemnicy, która nurtuje ludzi już od ponad siedemdziesięciu lat i wspaniałymi dziełami sztuki, z których każde kryje jakąś mniejszą lub większą tajemnicę.
Miłoszewski genialnie prowadzi akcję. Raz uspokaja ją żeby na spokojnie poznać historię obrazów, głównych bohaterów, po czym sprawia, że nabiera tempa i uderza z prędkością huraganu mocno podnosząc adrenalinę. Do tego wszystkiego pojawiają się ciekawe przerywniki, w postaci ludzi, którzy nie biorą bezpośrednio udziału w całym tym zamieszaniu, ale są świadkami małych jej fragmentów nie zdając sobie z tego do końca sprawy. Naprawdę w paru momentach uśmiałam się wyobrażając sobie miny tych ludzi, gdy np. przejeżdża im przed nosem monstrum z przodem ferrai, a tyłem zwyczajnego rodzinnego kombi po zamarzniętym Bałtyku.
No i oczywiście nie byłabym sobą gdybym o tym nie wspomniała. Książka zaczyna i kończy się w moich ukochanych Tatrach. Pewnie też dlatego tak bardzo mocno trafiła mi do serca. Bo choć są one tam tylko tłem i nawet niezbyt długo to jednak są i skrywają tajemnicę, która wywróci świat do góry nogami.
Zygmunt Miłoszewski napisał coś czego mi osobiście brakuje w polskich kryminałach i thrillerach. Napisał książkę, która trzyma w napięciu od początku do końca i jest od początku do końca napisana, a nie na zasadzie: "mam świetny pomysł, ale nie wiem jak z niego wybrnąć", co niestety polskim autorom zdarza się nagminnie.
Polecam książkę wszystkim. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Od wielkich tajemnic, przez szpiegów i płatnych morderców działających na zlecenie mocarstw po odrobinkę romansu. Czyta się świetnie, szybko i z dużą przyjemnością. Chętnie sięgnę po inne książki tego autora i mam nadzieję, że będę je pochłaniać z podobnym zainteresowaniem. A "Bezcenny" dołącza do moich książek, do których będę wracać z uporem maniaka i chyba muszę w końcu go dorwać, gdzieś w jakiejś księgarni.

P.S.
Film na podstawie tej książki może być genialny o ile nakręci go reżyser, który zna się na rzeczy. Przepraszam też za te pieśń pochwalną, ale odkąd rano skończyłam czytać to jeszcze nie ochłonęłam i podejrzewam, ze długo nie ochłonę z takich wrażeń.

Źródło ilustracji:
www.culture.pl

4 komentarze:

  1. strasznie lubię Twoje recenzje! Tak mnie zachęciłaś, że sięgnę po tę książkę niech tylko doba tra 48H ;P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ^^ fajnie wiedzieć, że komuś się podobają :)
      No przydałoby się te dobę troszkę wydłużyć, ale co zrobić. Jak znajdziesz chwilkę to sięgaj po "Bezcennego" bo warto. Dawno się tak nie nakręciłam jak po tej ksiażce.

      Usuń
  2. Czytałam, czytałam, nawet kiedyś o niej pisałam na swoim blogu.

    Ja nie uważam "Bezcennego" za arcydzieło. To bardzo fajna książka, dobrze się ją czyta, ale na pewno nie zostanie w polskiej literaturze zapamiętana na wieki. Bardzo przypomina Dana Browna, pisana trochę jak po kursach kreatywnego pisania. Ale i tak bardzo mi się podobała, a co na plus, zainteresowałam się trochę malarstwem. Poznałam Aleksandra Gierymskiego itd. Takie dokształcenie to duża zaleta książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, arcydzieło, które wejdzie do kanonów literatury to może i nie jest, ale sprawiło mi niezwykłą frajdę. Tajemnice, zagadki, i te wszystkie piękne obrazy. To było trochę tak jakby odmłodzić Jonesa i skrzyżować go z Panem Samochodzikiem. Dlatego mi się bardzo podobała.

      Usuń