czwartek, 5 września 2013

Za grzechy ojca

Na samym wstępie muszę zaznaczyć, że tym razem zaczęłam czytać "Kroniki rodu Cliftonów" Jefferey'a Archera od początku, ale niestety za nic nie byłam sobie w stanie przypomnieć o czym była pierwsza część, czyli "Czas pokaże". Uwierzyłam, więc pani w bibliotece na słowo i na numerek w karcie, dlatego wzięłam "Za grzechy ojca" mając nadzieję, że sobie przypomnę o co chodzi.
Niestety nie przypomniałam sobie co działo się w pierwszej części, ale na szczęście nie odbiło to się aż tak bardzo na czytaniu drugiej. Niemniej jednak poczułam się tym faktem rozczarowana. Bo często jest tak, że jak nawet w danym momencie nie potrafię sobie przypomnieć co się działo w poprzednich częściach to czytając kolejne coś tam się jednak w końcu odświeża. W przypadku tego tryptyku nawet "nie dzwoniło w żadnym kościele". Tyle narzekania, trzeba jednak zacząć od początku i napisać o czym jest książka "Za grzechy ojca".
Archer naprzemiennie opowiada losy kilku bohaterów, które rozdzielone są na mniejsze części odpowiadające konkretnym latom. Poznajemy losy Harrego Cliftona, który pod nazwiskiem Tom Bradshaw dostaje się do Stanów Zjednoczonych i tam skazany na sześć lat więzienia za dezercję zamiast morderstwa, o które podejrzewano człowieka którego przyjął tożsamość. Mógłby się, co prawda od kary uratować, ale musiałby udowodnić, że nie jest tym za kogo się podaje. Nie chce tego jednak zrobić ze względu na ukochaną i chce żeby jego Emma myślała, że nie żyje. Kolejną osobą jest Emma Barrington, która nie chce przyjąć do wiadomości śmierci Harrego. Postanawia więc odszukać go i sprowadzić do domu. Kiedy wszystkie tropy mówiące, że jej ukochany żyje prowadzą do USA zostawia swojego synka Sebastiana i wyjeżdża do Stanów. Trzecią osobą, której losy śledzimy jest Maisie Clifton matka Harrego. Archer pokazuje jak kobieta radzi sobie z wojenną rzeczywistością w Anglii i jak zmieniało się myślenie o pracujących kobietach w tamtym okresie. Patrzymy jak radzi sobie ze śmiercią jedynaka, ale jednocześnie jak zaczyna życie na nowo. Awans w pracy, podejmuje naukę czytania i pisania, a nawet poznaje mężczyznę, który chce się z nią związać. Do tej trójki dołączają jeszcze dwie postacie, o których jest stosunkowo mało, czyli Giles i Hugo Barringtonowie.
Giles brat Emmy i syn Hugo, który przyjaźnił się z Harrym po kilku przykrych sytuacjach w domu postanawia wszystkim udowodnić, że nie jest jak ojciec i wstępuje do wojska, a po szkoleniu oficerskim trafia do Tobruku. Gdy miasto upada trafia do obozu jenieckiego, z którego planuje ucieczkę.
Natomiast Hugo kombinator i naciągacz, za którego wstydzi się praktycznie cała rodzina robi to co całe życie wychodziło mu najlepiej, czyli naciąganie całego otoczenia i wykorzystywanie ludzi dla swoich celów. Nie kończy się dla niego najlepiej.
Co mogę o tej książce powiedzieć? Pierwsze, co mi się rzuca na oczy to brak spójności. na początku myślałam, ze będzie trochę jak w "Obrazie pośmiertnym" Marininy, gdzie pisarka pokazywała wydarzenia z perspektywy różnych bohaterów. Tutaj było jednak zupełnie inaczej. Przeskakiwanie pomiędzy skrajnie różnymi losami wymienionych bohaterów bywa irytujące. Zwłaszcza, że przerywane są w takich momentach jak kolejne odcinki telenoweli i zamiast zastanawiać się, co dzieje się np. z Harrym wracam myślami do zostawionej w ważnym momencie Emmy. Nie można nijak skupić się w tedy na żadnej z postaci, a już najbardziej denerwowało mnie pojawianie się Hugo Barringtona. Koszmar, ale do ogarnięcia, bo Archer pisze językiem w miarę prostym i ciekawym.
Autor ma bardzo przystępny, choć w niektórych miejscach staroświecki styl pisania. Nie mogę się jednak zgodzić z opinią Daily Telegraph z pleców książki, że gdyby był nobel za sztukę opowiadania to powinni ją przyznać właśnie temu autorowi. Opowiada ciekawie, ale jakoś tak, że od razu wszystko ucieka z pamięci.
Książka jest osadzona w realiach II Wojny Światowej, ale niestety nie da się tego odczuć. Mam wrażenie, że w Anglii, którą ta wojna dotyka bardziej ludzie w cale jej nie odczuwają, chyba, że spadnie na nich jakaś bomba albo zaczyna brakować mężczyzn zdolnych do pracy. W Stanach podobnie, ale tam faktycznie tak było, że koszmary wojny jakoś bezpośrednio obywateli tego kraju nie dotykały.
Chyba bardziej by mi się podobało, gdyby Archer trochę więcej pisał o tym jak wyglądało życie Gilesa i jego oddziału w Tobruku. Naczytałam się i nasłuchałam o tym mieście i Szczurach Tobruku, że chciałabym coś więcej. Jest to, więc dla mnie kompletnie zmarnowany wątek.
Podsumowując. Czyta się w miarę dobrze jeśli brać pod uwagę losy poszczególnych postaci, ale jeśli chodzi o całokształt to już niestety wypada średnio. Kilka fajnych, ale zmarnowanych wątków i tendencyjne postacie. Nie zapada też jakoś przesadnie w pamięci i podejrzewam, że zanim dostanę ostatnią część "Sekret najpilniej strzeżony" to nie będę w ogóle pamiętać co się działo w "Za grzechy ojca". Ot przeciętna książka obyczajowa. Jeśli ktoś chce ją przeczytać to radziłabym wypożyczyć wszystkie trzy części od razu, bo grozi zapominaniem co chodziło.


Źródło ilustracji:
www.merlin.pl

4 komentarze:

  1. Ja czytałam 1 część jakoś na początku roku i pamiętam wszystko ;P Ale postacie faktycznie tendencyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi kompletnie książka wyparowała z pamięci

      Usuń
  2. raczej po nią nie sięgnę- choćby ze względu na te irytujące momenty i czas w którym jest osadzona - to połączenie zdecydowanie nie dla mnie, ale recenzja jak zwykle świetna;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię książki osadzone w tym okresie, ale chyba bardziej od militarnej strony. Dziękuje :)

      Usuń