poniedziałek, 8 lipca 2013

Obraz pośmiertny

Kiedy przeczytałam "Czarną listę" Aleksandry Marininy bardzo chciałam wiedzieć jak potoczyły się dalsze losy Stasowa i jego Tanieczki, bo chcąc nie chcąc polubiłam tych bohaterów. Jak zabrałam się wreszcie za "Obraz pośmiertny" to o mało nie skakałam pod sufit bo: dostałam i Stasowa, i Kamieńską, a nawet kolejność książek się zgadzała, co w moim przypadku zdarza się bardzo rzadko!
Pierwsze od czego muszę zacząć to, że książka jest dziwna. Nie tyle dziwna jeżeli chodzi o treść, ale o samą konstrukcję tekstu, ale o tym za chwilę.
Pod koniec zdjęć do filmu zostaje zabita aktorka grająca główną rolę. Martwą dziewczyna odnalazł kochanek i zarazem reżyser filmu w mieszkaniu po tym jak nie pojawiła się na planie zdjęciowym. Znika z jej domu duża ilość pieniędzy i kosztowna biżuteria, a ktoś wyraźnie próbował zatrzeć za sobą ślady. Ilość podejrzanych o zabicie dziewczyny zaczyna bardzo szybko rosnąć. Kamieńska i jej partner muszą się wykluczyć między innymi dłużnika aktorki, aktorkę alkoholiczkę, która najlepsze lata ma za sobą, żonę właściciela wytwórni, która obraziła ją podczas bankietu i jeszcze kilka osób, które pojawiły się w trakcie śledztwa. Anastazji i Korotkowowi pomaga Stasow, który choć pojawia się epizodycznie pomaga milicjantom jak może, ale nie zawsze jest z tego zadowolony. Często zarzuca Kamieńskiej, że nie zwraca uwagi na jego córkę i ściąga go o dziwnych porach. Niby prosta zagadka kryminalna, ale śledczym stale coś umyka, a wszystko dodatkowo komplikują inne morderstwa, które niespodziewanie okazują się łączyć z zabójstwem Aliny Waznis. Kolejnych podejrzanych z listy udaje się czasem po ciężkich i zaskakujących bojach wykluczyć, ale ta właściwa osoba dalej pozostaje nieuchwytna. Nasi śledczy zaczynają wiec co raz bardziej zagłębiać się w sprawę, której rozwiązanie jest zarazem niespodziewane i w zasadzie standardowe.
W całym tym morderstwie pojawia się mnóstwo znaków zapytania, ale wydaje mi się, że nie do końca chodzi o samą zagadkę i pewnie to jest przyczyną tak dziwnie napisanej książki. Marinina w każdym rozdziale opisuje te sprawę z punktu widzenia jednej osoby i informuje o tym już tytuł. Skupia się w tedy na jednym z bohaterów, jego przemyśleniach, relacjach z innymi postaciami i działaniach jakie podejmuje. Na początku czytało mi się to dość dziwnie, bo przeskakuje się między Korotkowem, Kamieńską, Stasowem, Aliną Waznis (tak martwa aktorka też się pojawia, ale są to głównie analizy postaci, które grała), czy innymi postaciami, którym poświecą tylko jeden rozdział. Kiedy już się zrozumie sposób w jaki pisarka chce prowadzić powieść przestaje się zwracać uwagę na nagłe zmiany punktów widzenia. Koncepcja jest więc ciekawa i chyba bardziej pasuje do książki psychologiczno-obyczajowej, ale w przypadku tego kryminału też świetnie się sprawdza. Podobało mi się też samo rozwiązanie całej książki, a taka konstrukcja jak najbardziej umożliwiła napisanie go w taki, a nie inny sposób. Chociaż z drugiej strony brakowało mi trochę opisu "triumfu" jaki odnieśli wszyscy ci co próbowali te zagadkę rozwikłać.
Po za tym Marinina świetnie kreuje bohaterów i nawet najdziwniejsze postacie są bardzo prawdziwe. Także dialogi, nawet te wewnętrzne bohaterów zasługują na pochwałę. Dokładnie wiadomo, co kto i do kogo mówi. Pojawiają się też drobne żarciki, co sprawia, że wszystko nabiera życia i nie jest suche jak to się czasem zdarza u innych autorów. Plus też za odwołania do poprzedniej książki, które nieco klarują sytuacje pomiędzy Kamieńską i Stasowem, którzy swoją drogą w paru momentach wypadli całkiem zabawnie.
"Obraz pośmiertny" jest jak na razie najlepszą książką tej autorki, którą czytałam ("Czarna lista", "Za wszystko trzeba płacić"). Mogę ją spokojnie polecić na odstresowanie się lub ciepłe popołudnie w hamaku. Na co pewnie chętnie przystałaby sama Anastazja Kamieńska, która jest bardzo zdolnym leniem i sama pobujałaby się w hamaku z książką zamiast siedzieć nad żmudnym raportem na temat przestępczości w Moskwie.



Źródła ilustracji:
www.merlin.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz