sobota, 28 września 2013

"Pół życia" w cieniu ojca

Od kiedy regularniej przeglądam blogi o tematyce książkowej, to bardzo często wpadałam na wpisy poświęcone książkom Jodi Picoult. Kiedy więc zobaczyłam jej "Pół życia" na stosiku z ostatnio oddanych nie zastanawiałam się długo i dorzuciłam ją do Murakamiego z Krajewskim, których wtedy zabierałam do domu. Dopiero później przeczytałam o czym jest i przyznam się szczerze troszkę mnie zatkało. Badacz, który mieszkał z wilkami? Przed oczami niemal natychmiast stanął mi Shaun Ellis i przez cały czas musiałam się mocno pilnować żeby wyrzucić jego obraz z głowy, a ten natrętnie ciągle wracał, bo jak sama autorka wspomniała zapożyczyła za jego zgodą kilka rzeczy zapożyczyła.
Luke Warren jest, a w zasadzie był biologiem i badaczem wilków, który zasłynął z tego, że przez dwa lata żył z dziką watahą, był jej pełnoprawnym członkiem. Człowiek, który swoją miłość do tych zwierząt i chęć ich poznania stawia ponad wszystkim, nawet swoją własną rodziną. Człowiek, który jest ciągle w ruchu, pełen życia i chce zrobić wszystko by zrozumieć wilki. Nagle podczas wypadku samochodowego doznaje rozległego urazu głowy, a te części mózgu, które są odpowiedzialne za podtrzymanie życia ze względu na zniszczenie nie są w stanie kontrolować oddychania, bicia serca. Choć lekarze nie stwierdzają śmierci mózgowej, ani sercowej to tak naprawdę nie ma już co ratować. Trzeba podjąć decyzję, czy Luka należy dalej sztucznie utrzymywać przy życiu, czy pozwolić mu odejść.
Przed tym dylematem zostaje postawiona rodzina mężczyzny. Nastoletnia córka Cara, która nie widzi świata po za ojcem. Dorosły Edward, który porzucił rodzinę w wieku osiemnastu lat twierdząc, że ojciec zniszczył mu dzieciństwo i postanowił wyjechać z powodu kłótni z nim. Jednak, gdy matka informuje go o wypadku, pierwsze co robi to pakuje się do samolotu i wraca do domu. Oboje chcą dla ojca jak najlepiej, ale każde widzi to w zupełnie inny sposób. Edward nieco z dystansu, choć tak naprawdę dużo go to kosztuje ocenia wszystko czego się dowiedział i co wie o Luku. Cara natomiast uporczywie trzyma się myśli, że jej tata wyzdrowieje i robi wszystko żeby uniemożliwić mu odejście, co w jej opinii jest zwykłym morderstwem. Twierdzi, że jest w stanie poświęcić wszystko żeby opiekować się ojcem w stanie wegetatywnym nie słucha nikogo, nawet siebie samej. Pomiędzy dziećmi staje matka, która rozwiodła się z ich ojcem i jej samej też trudno jest pogodzić się z wieloma rzeczami.
Jest to naprawdę nietypowa historia, w której praktycznie nie ma osoby w jakiś sposób nie skrzywdzonej przez Luka Warrena. Goniąc za poszukiwaniem prawdy o wilkach, o tym jak dążą do tego by utrzymać watahę razem, człowiek ten rozbił swoją rodzinę. Zapomniał, że Edward, Cara i Georgie to jego wataha, o którą powinien tak samo zabiegać jak o wilki. Co jeszcze bardziej się uwidacznia, gdy pojawiają się opisy życia i stosunków panujących wśród wilków.
Edward przez całe dzieciństwo myślał, że rozczarowuje ojca będąc tym kim jest. Myślał, że nie spełnia jego oczekiwań nie pragnąć podążać za jego pasjami. Obaj nie potrafią ze sobą rozmawiać, a chłopak coraz boleśniej odczuwa to, że Luke lepiej rozumie wilki niż rodzonego syna. W końcu coś w nim pęka i z dnia na dzień opuszcza rodzinę zostawiając matce tylko list pożegnalny. Jednak w jego życiu ciągle jest gdzieś obecny cień ojca.
Georgie przez całe lata próbowała utrzymać rodzinę w całości. Boleśnie odczuwa zmianę jaka zaszła w mężu, który wrócił z lasu i zdaje sobie sprawę z tego, że gdy znikają kamery życie wygląda zupełnie inaczej. Dla obojga jest to coś w rodzaju koszmaru, ale kobieta odczuwa go boleśniej, gdy mężczyzna, który powinien być z nią i dziećmi wybiera mimo wszystko wilki.
Na końcu Cara. Jest ślepo zapatrzona w ojca. Imponuje jej to, że stworzył on z tymi niezwykłymi zwierzętami tak głęboką więź. Sama chce być częścią tego świata, ale... Nie do końca jest tak jak powinno. dziewczyna ma 17 lat i musiała dorosnąć, gdy przeprowadziła się do ojca. Zajmuje się utrzymaniem domu, opłaca rachunki, tłumaczy ojca, który nie chodzi na wywiadówki. W końcu obwinia się za wypadek samochodowy i z dziecięcym uporem robi wszystko by nie pozwolić ojcu odejść.
Cała trójka tak w zasadzie żyje w cieniu  i z cieniem Luka Warrena.
Jak wspomniałam na początku miałam spory problem z odbiorem książki ze względu na to, że dość dobrze znam postać Shauna Ellisa, którego niemalże wierną kopią jest Luke Warren. Oglądałam jego programy na Animal Planet i czytałam jego książkę "Żyjący z wilkami". Trudno mi było więc stworzyć sobie jasny obraz człowieka wokół, którego był główną osią książki. Z drugiej jednak strony, gdy pojawiały się rozdziały, w których Luke opowiadał o życiu wilków i czasie, którym z nimi spędził czułam się dużo lepiej wkładając w to miejsce Shauna Ellisa. Dlatego jeśli ktoś miał już z tym człowiekiem styczność to będzie miał spory orzech do zgryzienia. Bo ciężko jest oddzielić te dwie postacie, tym bardziej, że każdy człowiek w jakimś stopniu chciałby tak bardzo zbliżyć się do natury, a temu człowiekowi się to udało niemal w stu procentach. Natomiast ci co nie znają tego szalonego Brytyjczyka będą mieli troszkę łatwiej, ale mam nadzieję, że się troche bardziej zainteresują tymi pięknymi zwierzętami.
Książka ta porusza jeszcze kilka trudnych tematów. Są to sprawy, z którymi ciągle mierzą się etycy: kiedy można określić zgon człowieka, którego życie w zasadzie zależy od maszyn, czy mamy prawo zadecydować o odłączeniu go od aparatury podtrzymującej życie i jak ma się do tego deklaracja o oddaniu narządów do przeszczepu, czy to ratowanie życia jednego człowieka kosztem drugiego?
"Pół życia" nie czyta się łatwo, nie jest to kolejna łzawa historyjka. Jest to powieść z tak ogromnym ładunkiem emocjonalnym, że czasem trzeba troszkę odpocząć. Jest to książka, która pozostawia mocny ślad zarówno w pamięci jak i w sercu. Porusza niewygodne i trudne tematy, ale oglądamy je przez pryzmat nietypowych bohaterów, którzy koniec końców okazują się bardzo silni. Na koniec człowiek się zastanawia, co sam by zrobił w takiej sytuacji.
Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do sięgnięcia po te pozycję, a po niej do przeczytania książki Ellisa "Żyjący z wilkami", która jest trochę z innej beczki, ale równie dobra. A ci co są uważni wyłapią, które fragmenty biografii Shauna pożyczyła sobie Jodi Picoult żeby uwiarygodnić swoją opowieść i jej głównego bohatera, który w zasadzie nie bierze w tym wszystkim udziału.



Źródła ilustracji:
www.merlin.pl
polskalokalna.pl

2 komentarze:

  1. Ja widziałam kilka odcinków na AP, więc wiem o co chodzi i choć podziwiam tego człowieka to nie mogłabym tak żyć bo dla mnie zawsze najważniejsza będzie rodzina...kurczę myślałam ze Jodi pisze tylko dramato-romanse i romanse a tu taka niespodzianka - myślę że zapiszę sobie tę pozycję i ją przeczytam. Świetna recenzja
    Pozdrawiam Ciepło i Zapraszam do siebie
    Marta Kor - MK Czytuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak człowiek był młodszy to marzył o czymś takim, potem chyba wydoroślałam i uznałam go za hipokrytę i w tym przypadku nie mogło być inaczej.
      No cóż, to było moje pierwsze spotkanie z książkami jej książkami i chyba sięgnę o coś jeszcze.
      Dziękuję staram się :)

      Usuń