sobota, 7 września 2013

Ojciec Mateusz? Nie, "Ksiądz Rafał" Nowina.

Przyznaję się szczerze i bez bicia. Książki Macieja Grabskiego leżały sobie bezpańskie na stosie zwrotów w bibliotece i się do mnie uśmiechały. Jedna ładnymi jabłkami, a druga już bardziej dosłownie bo księżulo na okładce miał uśmiech od ucha do ucha. No i pierwsze skojarzenie jakie mi przyszło do głowy to serialowy ojciec Mateusz. Nie myśląc więc długo zagarnęłam obie książki licząc na pocieszny kryminalik w stylu "Ojca Mateusza".
Przygody księdza Rafała Nowiny dosłownie wchłonęłam. Czułam się tak jak w tedy, gdy jednym ciągiem wchłaniałam ukochanego "Władcę Pierścieni", czy "Diunę" choć to książki z zupełnie różnych beczek. No i oczywiście z serialem nie miały w zasadzie nic wspólnego, ale książki ujęły mnie za serce i pokochałam jej bohaterów tak jakby byli od dawna moimi dobrymi przyjaciółmi. Przez dwa dni dosłownie żyłam problemami księdza i jego nieco niesfornej trzódki z Gródka (choć nie wiem jakiego, bo Gródków w Polsce jest w trzy i trochę).
"Ksiądz Rafał" zaczyna się dość poważnie, bo na pogrzebie starego proboszcza Stanisława, który mimo iż często grzmiał potępieńczo z ambony to był w jakiś sposób kochany przez parafian z Gródka. Pogrzeb jest nietypowy, bo odprawiany przez samego biskupa, a zmarłego zegnają nie tylko katolicy, ale i grupa chasydów ze starym rabinem na czele. Po tym wszystkim parafia zostaje na długo bez proboszcza i, gdy ma przyjechać nowy każdy z mieszkańców ma swoją własną teorię na ten temat. Kiedy się pojawia mieszkańcy wsi są w szoku, bo nie spodziewali się młodego energicznego i prawie dwumetrowego człowieka, który dodatkowo na ich rozum gada ze zwierzętami. Ksiądz zaskakuje parafian pod każdym względem. Głosi krótkie kazania, wadzi zwaśnionych od dawna ludzi, ratuje wiarę i powołanie pewnego młodego księdza, kocha muzykę i okazuje się prawdziwym artystą, kosą umie pracować, zwierzęta go uwielbiają, a po za tym wiele rzeczy chce robić sam, co już jest sensacją samą w sobie. Rafała natomiast zaskakuje wszystko co związane z nowym stanowiskiem i zwyczajami jakie panują w Gródku, ale przed popełnianiem różnych gaf chronią członkowie Rady Parafialnej.
"Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy" to kontynuacja, ale sięgając po nią nie odniosłam wrażenia, że to odrębna część jak to się czasem kontynuacjom zdarza. Czułam się tak jakbym zaczęła następny rozdział, a nie książkę. Dzieje się równie wiele i poznajemy równie ciekawych ludzi. Czasem to nie proboszcz gra pierwsze skrzypce, ale ludzie dookoła niego.Zastajemy zamieszanie jakie powstało w Gródku po śmierci biskupa Jakuba i wcześniejszej afery z księdzem Rafałem i jego siostrą na czele. Nie jest już tak sielankowo, bo Rafał na własnej skórze odczuwa skutki nowej polityki i roszad w kurii, ale to się na jakiś czas uspokaja. W parafii znów żyje się spokojnie i tylko lokalne problemy spędzają czasem parafianom sen z powiek. Wszystko jednak komplikuje się z wybuchem Stanu Wojennego, ale i na to czasami ksiądz proboszcz znajduje wyjście. 
Zakochałam się w tych opowieściach i z żalem je zamykałam po przeczytaniu ostatniej strony. Dawno nie czytałam tak ciepłych, mądrych i zapadających głęboko w serce książek. Polubiłam nietuzinkowe postacie: proboszcza Rafała, który napotykał większe i mniejsze przeszkody, wiecznie zadowolonego z życia organistę Antoniego, jego córkę, która jakby tylko mogła to by księdza utuczyła dobrym jedzeniem, lokalne dewotki, kawalerkę, wygadaną siostrę księdza... Wymieniać mogę bardzo długo, bo każda postać choćby i niezbyt przez innych lubiana w końcu znajdowała sobie miejsce w moim sercu. Każdemu zdarzyło się doprowadzić do tego, że się głośno śmiałam albo starałam zapamiętać ich mądrości. Autor stworzył niesamowity przekrój charakterów i ogromnej sieci zależności oraz wpływów, których ukoronowaniem był nie zawsze tego świadomy ksiądz Rafał.
Akcja książki generalnie była spokojna jak życie na wsi, ale czasem potrafiła mocno przyspieszyć do tego stopnia, że czytało się ją z zapartym tchem. Po za tym ten klimat! Gdy tak sobie siedziałam nad wodą na słoneczku z tymi książkami to czułam się tak jakbym była w Gródku i brała udział we wszystkich wydarzeniach. Widać nie tylko Skandynawowie mają talent do tworzenia kapitalnego klimatu w książkach, panu Maciejowi Grabskiemu też się to udało, choć uderzał w zupełnie inną strunę. Dzięki temu nie było trudno się przenieść w lata 70 i PRL-owską rzeczywistość.
Przystępny i barwny język, który w fajny sposób oddawał różnice pomiędzy poszczególnymi bohaterami oraz pokoleniami. Świetne, żywe dialogi, które czasem zmuszały do refleksji, a czasem doprowadzały do śmiechu to jeden z większych atutów książki.
Czy są minusy? Pewnie tak, ale na razie ich nie widzę. Opowieść Macieja Grabskiego mnie zauroczyła do tego stopnia, że jestem chwilowo bezkrytyczna. Wiem na pewno, że kiedyś do tych książek będę musiała wrócić i w tedy na chłodno będę w stanie ocenić, a może nawet wyłapać różne niedociągnięcia. Mam jednak wrażenie, że tej książki to nie dotyczy i rządzi się ona swoimi prawami.
"Ksiądz Rafał" i "Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy" to pełne optymizmu i ciepła książki, po które naprawdę warto sięgnąć. Są to oryginalne książki, w których każdy znajdzie coś dla siebie, a w pakiecie dostanie garść życiowych rad bez zbędnego moralizowania. Ja się w nich zakochałam i na pewno do nich wrócę. Żałuję, ze Maciej Grabski nie napisał kolejnych, bo chętnie poznałabym inne przygody z życia nietypowego proboszcza i jego parafian z Gródka.

4 komentarze:

  1. Mnie też skojarzył się z Ojcem Mateuszem :) A tu się okazuje, że to całkiem interesująca pozycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę, jak będziesz mieć okazje to przeczytaj. Naprawdę ciepła książka.

      Usuń
  2. po takiej recenzji to wstyd po nie nie sięgnąć...lubię takie historie a zachwyt czytelnika to najlepsza recenzja;) niestety będzie spokojnie czekać w kolejce, a ta się wydłuża i wydłuża....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, polecam! Warto dodać do listy, bo naprawdę świetnie się czytają i w ogóle...

      Usuń