sobota, 15 marca 2014

Ja to mam szczęście

No cóż... Miałam jechać do znajomych grać, potem miałam jechać na urodziny i zachwycać się latoroślą kuzyna (co swoją drogą robię bo rodzina uparcie przesyła zdjęcia...), ale koniec końców zostałam w domu z psem i randkuję z łóżkiem, gripexem i duuużą paczką chusteczek. Muszę chyba podziękować dziewczynom z pokoju, że wracając z hodowli (prawie 30 stopni) wchodziłam do wyziębionego pokoju (bo przecież na dworze jest ciepło). Takie szczęście.
Nie zaglądałam tu dość dawno, bo trochę mi się rzeczy nawarstwiło i musiałam przysiąść nad pracą. W między czasie nazbierało się więc trochę rzeczy do opisania się zebrało. Może nie książkowo, bo dalej czytam "Jak dawniej po Tatrach chadzano" i przyznam się szczerze, że w cale a w cale mi się nie śpieszy z jej przeczytaniem. Dawno w Tatrach nie byłam, więc wybranie się przynajmniej w wyobraźni w te góry za czasów, gdy nie było wytyczonych szlaków i dzikich tłumów w japonkach jest bardzo przyjemne, dlatego staram się nie wchłonąć tej książki w ciągu kilku dni (co z powodzeniem mi się na razie udaje). 
Za to nazbierało się kilka filmów. Nadrobiłam zaległości serialowe, czyli całe dwie. Dooglądałam "Teorię Wielkiego Podrywu" i w końcu obejrzałam na spokojnie ostatniego "Sherlocka". Znalazłam i obejrzałam "Hamleta" w reżyserii Kennetha Branagh oraz zmobilizowałam się żeby obejrzeć "Requiem dla snu". Żeby jednak nie było zbyt poważnie to po raz kolejny zaśmiewając się do łez obejrzałam "Avengersów" (trochę fatalnie zrobili puszczając w tv wersje z dubbingiem) i "Johna Cartera"
Do posłuchania wpadł dwupłytowy album Ayeronu, którym katuję wszystkich dookoła, bo Arjenowi Lucassenowi udało się zebrać w jednym miejscu naprawdę świetne głosy z mojego metalowego światka. Na dodatek świetnie się przy tym pracuje, więc muszę pomyśleć o słuchawkach do pracy, bo mi osoby z którymi dzielę pokój kiedyś zrobią krzywdę. Próbowałam przekonać się też do ostatniego albumu Sonaty Arctici i niestety na próbowaniu się skończyło...
Oczywiście wpadłam też do biblioteki z mocnym postanowieniem tylko oddania książek, ale jak to zwykle bywa wróciłam z kolejnymi. Dwie książki Mankella "Chińczyk" i "Włoskie buty", "Tylko jedno życie" Sary Blaedel oraz ostatnia książka Sapkowskiego "Sezon burz".
Tak to wszystko wygląda w skrócie. Jest o czym pisać, więc postaram się sukcesywnie nadrabiać zaległości.
Na koniec coś z mojego podwórka, co pobiło moje studenckie "gile". Jak każdy pewnie wie nazwa bezkręgowce sugeruje, że organizmy należące do tej grupy nie mają kręgosłupa. Do tej grupy należą też oczywiście owady w tym świerszcze. Jednak na ćwiczeniach z toksykologii, gdzie trzeba było świerszcza zatruć pestycydem pewna studentka z przerażeniem stwierdziła, że jej owad się nie rusza bo... Złamała mu kręgosłup i nawet słyszała jak strzelił.
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak zaszyć się pod kołderką i mieć nadzieję, że do poniedziałku mi przejdzie, bo wypadałoby w końcu zacząć spełniać obowiązki świadka i pomóc przyjaciółce wybrać suknie ślubną, a z cieknącym nosem i czerwonymi oczami jakoś mi się nie uśmiecha.

Zdrowia wszystkim, bo pogoda nie ciekawa
pozdrowienia od:


Źródła ilustracji:
http://grypsuj.pl/images/demotywatory/2012/12/1355152781_gcuits_600.jpg
http://www.toys4boys.pl/gfx/more/wielkie-mikroby-przeziebienie-w78-2.jpg

4 komentarze:

  1. Ha, no, no - odważnie - ja nie mam siły obejrzeć ostatniego Sherlocka, bo nie chcę czekać na kolejny sezon w nieskończoność. Tak że zostawiam sobie ostatni odcinek 3 sezonu "na czarną godzinę". I też dziś nadrabiałam "Teorię wielkiego podrywu" - masz jakiegoś ulubionego bohatera? Ja uwielbiam Leonarda. :D Ten malutki ból brzucha jest tak uroczy, że mam ochotę go przytulić - no tragedia. :D Życzę Ci dużo, dużo zdrowia! Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm... O tym nie pomyślałam o.0 jak wpadłam to wszystkie trzy odcinki Sherlocka poleciały jednym ciągiem.
      Nie będę chyba wyjątkiem od reguły jak przyznam się do lubienia Sheldona i jego pukania do drzwi:D Ale Bernadette też jest świetna ^^

      Usuń
  2. Ten odcinek ze ślubem Watsona był mistrzowski. Wieczór kawalerski - coś epickiego! :) I weselna przemowa Sherlocka - na swój sposób wzruszająca. Sheldon i jego pukanie też jest obłędne. Szczególnie jeśli stoi przy drzwiach Penny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sherlock namiętnie składający serwetki i planujący z paniką w oczach wesele Watsona - coś genialnego :D

      Usuń