Po lekturze "Wyroku" postawiłam
Mariuszowi Zielce poprzeczkę bardzo wysoko. Oczekiwałam, że będzie jak u Stiega
Larssona od szaleńczych zwrotów akcji do intryg, których nie powstydziłby się
żaden dwór królewski. Muszę przyznać, że autor doskoczył do tej poprzeczki, ale
tym razem nie był to czysty skok, taki po którym nie ma się wątpliwości, czy go
zaliczyć czy nie. Wypadałoby zacząć jednak od początku.
Tak jak w przypadku "Wyroku" bohaterem
jest dziennikarz znanego już nam "Expressu Finansowego".
Bartek Milik
jest młody, sfrustrowany i zmęczony tym, że pisze mało znaczące teksty, w
telewizji, radiu i gazetach wszystkie informacje są sterowane, a dodatkowo nie
układa mu się z dziewczyną, ale to mu jest zaskakująco obojętne, chociaż coś
tam czasem ukłuje. Kiedy jego materiał o aferze mięsnej zostaje porzucony na
korzyść artykułu napisanego, a w zasadzie podyktowanego jemu redakcyjnemu
koledze jest wściekły. Tym bardziej, że artykuł o giełdzie zbiegł się ze
śmiercią jej prezesa.
Początkowo Bartek nie ma zamiaru zagłębiać się w
temat, ale gdy podziwiany przez niego dziennikarz podsuwa mu kilka tropów,
każąc pogrzebać. Zaczyna się domyślać, że ogłoszenie że śmierć prezesa GWP była
samobójstwem jest bardzo wygodnym wyjaśnieniem dla wszystkich. Nikt nie zwraca
uwagi na szereg nieprawidłowości, bo najłatwiej powiedzieć, że ktoś popełnił
samobójstwo, a nie brać się za śledztwo, które może odkryć różne i często
niebezpieczne tajemnice. W tym momencie na drodze dziennikarza stają jego
najlepszy przyjaciel, który jest policjantem i wie, że sprawa śmierci Witolda
Sworowskiego śmierdzi oraz Martę - niepokorną agentkę ABW, która znała ofiarę i
chce wyjaśnić morderstwo, a jednocześnie uchronić przyjaciółkę od podejrzeń, bo
Anka by nie mogła zabić ukochanego.
Całe to trio pakuje się w wyjątkowo zawiłą
intrygę, w której trup ściele się gęsto, a gangsterzy, politycy i szpiedzy
najchętniej sprzątnęliby ciekawskich grzebiących w sprawach, które mogą im zaszkodzić.
Zaczyna się niebezpieczna gra o władzę, pieniądze i tajemnice, które mogłyby
rozpętać kilka konfliktów. Do tego pojawiają się skandale, utracone miłości i
nie jeden miłosny trójkąt.
Wydawca napisał na przedniej okładce, że Zielke
"powraca z wybuchowym ładunkiem rozgrywek politycznych, szokujących afer i
pokaźną dawką erotyki" i przynajmniej jeśli chodzi o pierwsze dwie nie są
to obietnice bez pokrycia.
Zielke napisał świetną książkę. Bohaterowie
prowadzący swoje prywatne śledztwo w sprawie morderstwa Sworowskiego zaczynają
się dokopywać coraz większych afer, a nawet skandali z politykami w tle. Wątki
i możliwe rozmnażania mnożą się z każdą kartką i każdym stawianym przez Bartka
i Martę pytaniem. Do tego dochodzą różne wewnętrzne układy, które krępują
bohaterów w przypadku Milika przed ujawnianiem pewnych zdarzeń, faktów, bo ktoś
inny ma lepszy tekst (bo podyktowany przez WSI) albo redaktorzy dochodzą do
wniosku, że to się nie sprzeda (lub uderzy finansowo w firmę), a w przypadku
Marty dyscyplina służbowa i układy w firmie utrudniają dotarcie do prawdy.
Do tego wszystko to jest okraszone szaleńczą
akcją rodem z filmów o Jamesie Bondzie. Szpiedzy, strzelaniny płatni mordercy,
którzy chcą dopaść wścibskiego dziennikarza i zbuntowaną agentkę. Do tego wszystkiego
dochodzi policjant z przeszłością, który staje się trzecim wierzchołkiem układu
pomiędzy Martą, a Bartkiem.
Kolejnym argumentem za tym żeby sięgnąć po
książkę jest fakt, że "Formacja trójkąta" podobnie jak "Wyrok"
jest przemyślana i bardzo mocno osadzona na tym co się dzieje w Polsce. Kto
ogląda od czasu do czasu jakieś wiadomości to powinien bez trudu wyłapywać
różne aluzje do polityków, afer politycznych i innych spraw, które często dość
głośno odbijały się w mediach. Przynajmniej w moim wypadku dość często
wywoływało to drobny nieco i nieco ironiczny uśmiech.
Pisząc o książce Zielke trudno nie wspomnieć o
bohaterach. Z głównych bohaterów najbardziej polubiłam Milika, chociaż czasem
do szału doprowadzała mnie jego bierna postawa wobec niektórych spraw np. jego
związku z Ewą. Greg był niemalże stereotypowym przykładem gliniarza o dużych
umiejętnościach, ale z potrzaskanym życiem prywatnym, złamaną z tego powodu
psychiką i stopniowo popadającego w alkoholizm. Najmniej polubiłam Martę.
Rozumiem, że agentka ABW nie może być zwiewną dziewczynką, ale cały czas
odnosiłam wrażenie, że jej postać jest mocno przerysowana. Taki Bond w
spódnicy, brakowało tylko żeby w barze zamawiała wódkę martini, wstrząśnięta,
nie zmieszaną.
Fajnie tez było czytać jak autor radzi sobie z
opisem i tworzeniem postaci skrajnego psychopaty. I muszę przyznać, że wyszło
mu to całkiem nieźle.
Niestety jak wspomniałam na początku "Formacja
trójkąta" nie jest czystym skokiem nad poprzeczką. Moje
"ale" jest do tej trzeciej obietnicy wydawcy, czyli pokaźnej dawki
erotyki, której w moim odczuciu tam po prostu nie było (no może za wyjątkiem
jednego momentu). Przedmiotowe traktowanie kobiet i mnóstwo chamskich
pozbawionych jakiegokolwiek smaku aluzji. Nie to zdecydowanie nie dla mnie, bo
ja najzwyczajniej w świecie nie mam ochoty czytać o tym, co jakiś bohater
chciałby zrobić jakiejś lasce albo co ewentualnie ze sobą robią. Gdyby to
jeszcze było napisane jakoś mniej topornie i chamsko, ale niestety… To jest
moim zdaniem najsłabszy element książki, a w świetle jej finału mógł być
naprawdę dobrym dodatkiem do afer politycznych i szaleńczych pościgów. Niestety
nie jest to film o Bondzie, a Marta nie jest Halle Berry w "Śmierć nadejdzie jutro".
Podsumowując. Zielke podołał zadaniu i "Formacja trójkąta" dorównuje, a w niektórych miejscach nawet przegania
nieco "Wyrok", chociaż w moim odczuciu ma jeden spory minus. Polecam wszystkim miłośnikom kryminałów i tym, co zakochali się w książkach Stiega Larssona. Bo Zielke pisze książki na takim samym poziomie, które zapadają w pamięć i zmuszają czytelnika do myślenia częstymi i niespodziewanymi zwrotami akcji oraz masą tropów, które mogą wprowadzać w błąd.
Nie pozostaje nic innego jak życzyć sobie więcej takich książek w wykonaniu polskich autorów.
Książka bierze udział w: Wyzwaniu bibliotecznym u MK
Źródło ilustracji:
http://www.czarnaowca.pl/files/elibri/150282380.jpg
Czytałam "Easylog" tego pisarza i tak mi się spodobało, że planuję poznać pozostałe jego książki. Na brak erotyki w
OdpowiedzUsuńFormacji trójkąta" nie będę narzekać, ale przedmiotowe traktowanie kobiet na pewno mi się nie spodoba. Mimo tego po książkę sięgnę, zobaczymy jak ją odbiorę.
"Wyrok" jest świetny i gorąco polecam, "Formacja trójkąta" ma ten jeden duży minus, o którym wspomniałam, ale też sie dzieje :)
Usuń"Easylog" jeszcze nie czytałam i muszę go gdzieś odkopać :D
Mam podobnie jak Dominika także jestem fanką Easylogu i teraz będę czytać Księgę Kłamców ponieważ najbardziej zaintrygowała mnie fabułą;) świetny post i w sumie jestem zainteresowana tą ksiązką
UsuńCzyli trzeba zapisać się do komitetu kolejkowego i dorwać Easyloga.
UsuńDzięki, a po te książkę warto sięgnąć choć to skok ze strąconą poprzeczką :)