wtorek, 25 marca 2014

Tylko jedno życie

"Tylko jedno życie" to już moje drugie spotkanie z Sara Blædel oraz jej bohaterkami policjantką Louise Rick i Camillą Lind, ale odbyło się one bez specjalnych fajerwerków. 
Cała historia zaczyna się od tego, że na północy Zelandii wędkarz znajduje utopione w fiordzie zwłoki młodej dziewczyny. Ze względu na to, że dziewczyna wygląda na imigrantkę do śledztwa od razu zostaje zaangażowana Louise Rick, która dopiero co skończyła sprawę w sprawie honorowego zabójstwa. Jej szefostwo twierdzi, że ta sprawa może mieć podobny wydźwięk, wiec uznają, że policjantka ma jakieś doświadczenie w tym kierunku. Rozpoczyna się śledztwo, w którym nie ma zbyt wielu dowodów, bo te zmyła woda. Są jedynie poszlaki i domysły. Nie pomaga też rodzina zamordowanej, która z różnych powodów nie chce, bądź nie może powiedzieć prawdy.
W moim odczuciu sprawa kryminalna była tylko tłem dla różnych innych tematów, które poruszyła Blædel. Mamy tutaj sprawy konfliktów na tle różnic kulturowych w różnych formach, problemy osobiste Rick, prace policji, czy przeżywanie żałoby w odmienny sposób. 
Najwięcej miejsca autorka poświęca tematowi różnic kulturalnych między Duńczykami, a imigrantami z krajów arabskich. Pokazuje jak ludzie z obu tych skrajnie różnych kręgów kulturowych nie potrafią siebie zrozumieć. Jedni reagują na to przesadnym zamykaniu się w tradycjach i separacją, a drudzy nie rozumiejąc zaostrzają konflikty. Niestety działa to w obie strony, co podkreślone jest reaserchem, który na potrzeby swoich artykułów zrobiła Camilla.
Pokazane jest jak to rzutuje na pracę policji, jej kontakty z poszkodowanymi oraz na prasę, która w konkretny i jednostronny sposób przekazuje informacje nie zabierając głosu w dyskusji.
Jednak każdy kij ma dwa końce. Pokazane jest też jak sama tradycja i kultura wiążą ludzi do tego stopnia, że nie są w stanie wyjść po za jej sztywne ramy mimo iż przyniesie to więcej szkody niż pożytku. Jak ludzie wolą w tym momencie przyjąć zupełnie bierną postawę i kłamać byle nie zhańbić honoru rodziny.
Drugim wątkiem, któremu jest poświęcono sporo miejsca to relacje pomiędzy ludźmi pracującymi w zespole dochodzeniowym. Sara Blædel stara się pokazać jak rodzą się napięcia, ale też jak zbawiennie na takie sytuacje działają niezobowiązujące wypady po pracy. A jak wiadomo, w zespole, który jest w stanie pracować bez spięć działa się zdecydowanie bardziej efektywnie.
Co do samego tempa można spokojnie powiedzieć, że jest bardzo leniwe. Dopiero końcówka książki nabiera tempa i do ostatnich stron rozpędza się tak bardzo, że gdy dochodzimy do ostatnich fragmentów ma się wrażenie nagłego końca. Polecam do autobusu lub na dłuższą wyprawę pociągiem, bo gdy czytałam ją w domu zdarzyło mi się parę razy przysnąć. No i niestety samo zakończenie śledztwa można bardzo łatwo przewidzieć po tym w jakim tonie jest pisana większość książki. Zdecydowanie wolę sprawy, gdzie jest więcej kluczenia pomiędzy często sprzecznymi dowodami i domysłami. Tutaj niestety wszystko zostaje na samym końcu prawie podane na tacy.
Czytając "Tylko jedno życie" cały czas miałam wrażenie, że to powieść typowo obyczajowa, choć lekko podlana wątkiem kryminalnym. Trochę nie moja bajka, bo wolę ostrzej zarysowane gatunki, ale nie czytało się tego źle. Nie jest to może typowy skandynawski kryminał, czy wybitna książka. Ot, dobre czytadło do autobusu, które troszkę zmusza do zastanowienia się nad pewnymi kwestiami, ale w większej części jest raczej neutralne i łatwe do zapomnienia. Irytujące może być tylko to, że autorka kilka takich kwestii zaczęła rozważać, ale albo je porzuciła albo zbyt słabo rozwinęła, by można się poczuć w pełni usatysfakcjonowanym.


Książka bierze udział w Wyzwaniu bibliotecznym u MK


Źródło ilustracji:
http://merlin.pl/Tylko-jedno-zycie_Sara-Blaedel,images_big,27,978-83-7839-514-0.jpg

3 komentarze:

  1. Na liście książek do przeczytania mam inne, chyba bardziej zajmujące powieści, więc znajomość z twórczością tej autorki zostawię sobie na później. Na razie wolałabym przeczytać coś porywającego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki Blaedel są mało porywające, mam dwie na liście i przy obu miałam wrażenie, że autorka zapomniała o śledztwie, po czym nagle pod koniec sobie o nim przypomniała :)

      Usuń
    2. To raczej nie brzmi zachęcająco, na pewno na razie nie będę szukać jej powieści.

      Usuń