wtorek, 5 sierpnia 2014

Upadek króla Artura

Tolkien to nie tylko "Władca Pierścieni", "Hobbit, czyli tam i z powrotem" i losy Śródziemia, ale też liczne wykłady, które czytam z przyjemnością, chociaż poezja i literatura staroangielska to nie moja bajka oraz poematy. Z przyjemnością czytałam wiersze w "Przygodach Toma Bombadila", a w poemacie o "Sigurdzie i Gudrun" wręcz się zakochałam. Kiedy, więc dowiedziałam się o istnieniu "Upadku króla Artura" jak na maniaka przystało postanowiłam go dołączyć do swojego zbioru.
Książka musiała trochę od grudnia poczekać na swoją kolej, ale kiedy w końcu zdarłam folię (pierwszy raz zdarzyło mi się kupić zafoliowaną książkę!) i pozwoliłam ponieść się historii, którą snuł Tolkien, a kiedy dobrnęłam do końca wiersza było mi przykro, że porzucił ją. Na szczęście "Upadek króla Artura" to nie tylko sam poemat, ale też opracowanie i coś w rodzaju śledztwa jakie przeprowadził syn twórcy Śródziemia.
Christopher Tolkien analizuje notatki ojca, porównuje jego poemat do innych historii i upadku tego jednego z bardziej znanych legendarnych władców, pozwalając przy okazji wyobrazić sobie, co mogło powstać dalej. Do tego wszystkiego dołożony jest fragment wykładu o poemacie aliteracyjnym i dodatek w całości poświęcony jego ewolucji. Przyznam się też szczerze, że troszkę nie rozumiałam rozdziału o tym jak niby poemat arturiański miał się łączyć z losami Śródziemia, ale na swoją obronę mam to, że nawet syn Tolkiena nie do końca potrafił rozgryźć jego zamysł.
To, co pisze Christopher Tolkien pozwala też zajrzeć troszkę przez ramię jego ojcu, który gromadził wszystkie swoje notatki i przez to obserwować pisarza, który dąży do perfekcji wielokrotnie przerabiając te same wersy by były według niego idealne. 
Czytałam te książkę z wielką przyjemnością mimo, że jak wspomniałam literatura w takim wydaniu i rozważania na jej temat to nie do końca moja bajka. Po za tym naprawdę podobało mi się to, że mogłam sprawdzić jak wygląda mój angielski w zderzeniu z wierszem i przy okazji porównać jak ma się oryginał do pracy tłumaczek.
Nie należę do ortodoksyjnych fanów Tolkiena, ale go uwielbiam i przez takie wydawnictwa można na niego spojrzeć z troszkę większej perspektywy. Ciekawe, czy jego synowi uda się wyciągnąć coś jeszcze z notatek, które zostawił i bardzo chciałabym to przeczytać.


Źródło ilustracji:
http://ecsmedia.pl/c/upadek-krola-artura-b-iext23620727.jpg

2 komentarze:

  1. "Ciekawe, czy jego synowi uda się wyciągnąć coś jeszcze z notatek" - Oby nie przesadził. ;) Rodzinie z pewnością nie brakuje pieniędzy, a i Tolkien nie chciałby zapewne publikacji czegoś nieudanego/wyraźnie niedopracowanego itd. (W razie wątpliwości: dotychczasowe utwory są pięknie wydane, niektóre naprawdę mi się spodobały).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zgadzam się, że nie można przesadzać, ale chętnie przeczytałabym jakieś wykłady albo coś w tym stylu.
      W wykonaniu Feynmana takie wydawnictwo jest wręcz genialne mimo, że z fizyką tez nie zawsze mi po drodze ^^

      Usuń