sobota, 11 października 2014

Kiedy gra w wojnę dzieje się naprawdę

O Orsonie Scottcie Cardzie można mieć różne zdanie, w końcu jest to postać głosząca dość radykalne i kontrowersyjne opinie. Jednak nie można mu odmówić, że jest genialnym pisarzem i stworzył książkę, a w zasadzie całą serię, która niesamowicie zapada w pamięć i zmusza do zastanowienia się nad kilkoma bardzo ważnymi aspektami bycia człowiekiem, poświęcenia jednostki w imię dobra społeczeństwa, praw człowieka, wychowania dzieci, hodowli genialnych dzieci, moralności. Sporo jak na powieść sci-fi, prawda?
O czym opowiada "Gra Endera"? Jest to historia kilkuletniego chłopca Andrew Wiggina, którego rozwój obserwowano niemalże od dnia poczęcia z nadzieją, że jest genialnym dzieckiem. Dzieckiem, które w przyszłości stanie na czele armii i poprowadzi ją do zwycięstwa w wojnie z robalami. Jednak żeby to osiągnąć trzeba wiele poświęcić, a największą ofiarę złoży kilkuletni genialny chłopiec, który zostanie poddany morderczemu szkoleniu i zostanie brutalnie wykorzystany przez dorosłych chcących za wszelką cenę pozbyć się potencjalnego zagrożenia.
Card stworzył świat, w którym ludzkość zjednoczyła się przeciwko strasznemu wrogowi, obcej rasie, która zaatakowała Ziemię i niemal wygrałaby te wojnę, gdyby nie jeden genialny człowiek. Jednak na tym strach przed robalami się nie kończy i Międzygwiezdna Flota od najmłodszych lat szkoli  dzieci z nadzieją, ze któreś wyrośnie na genialnego dowódcę. Ludzie są w stanie nawet świadomie złamać przepisy, które mówią, że każde małżeństwo może mieć tylko dwójkę dzieci. Tylko dlatego na świat przychodzi Ender, który w opinii wojskowych psychologów ma łączyć w sobie cechy swojego starszego rodzeństwa. Brutalnego brata lubiącego znęcać się nad innymi oraz czułej, niezwykle empatycznej siostry.
Pokazuje jak indywidualne podejście do szkolenia, często w brutalny sposób pozwala na wychowanie idealnego dowódcy. Ender jest izolowany od rówieśników, inni członkowie jego grupy w Szkole Bojowej są buntowani przeciwko niemu, a gdy osiąga co raz lepsze wyniki i radzi sobie z trudnymi zadaniami nauczyciele robią wszystko by go złamać. Zmieniają reguły gry panujące w Szkole, a nawet pozwalają jego wrogom go atakować i obserwują jak to dziecko ostatecznie eliminuje swoje problemy, ale jednocześnie za wszelką cenę chce uniknąć tego, czego od niego wymagają, czyli brutalnej bezwzględności. Z drugiej strony pokazuje jak sprawny umysł jest w stanie radzić sobie z zastanymi okolicznościami i wykorzystać każde nawet niekorzystne warunki na swoją korzyść, co jest możliwe dzięki odpowiedniemu treningowi.
Z jednej strony człowiek podziwia Endera, który staje się sprawnym strategiem, nauczycielem, ale przede wszystkim genialnym dowódcą, za którym żołnierze pójdą w ogień. Z drugiej jest przerażony wizją roztoczoną przez pisarza.brutalne szkolenie kilkuletniego dziecka, które jest traktowane jak dorosły. Mordercze szkolenie wojskowe, szkoła i wszystko po to by wyhodować wojskowego geniusza. Geniusza, który w wieku 10 lat jest wyprany z emocji, wypalony i zmęczony życiem, a mimo to potrafi poprowadzić armię do walki. Który potrafi z z zimną krwią eliminować wroga i wykorzystywać swoich podwładnych, ale żeby tak było dorośli utrzymują go w nieświadomości. Pozwalają mu myśleć, że to wszystko to gra, a gdy w końcu poznaje prawdę świat wali mu się z całym impetem na głowę... To, co uznawał za grę nagle okazuje się prawdziwą wojną, a konsekwencją decyzji tego dziecka jest zniszczenie świata obcych i tak de facto ich eksterminacja. Wszystko w co wierzył Ender nagle wali się w gruzy, a dziecko z doświadczeniem starego człowieka, nagle znów staje się zagubionym, choć nadal genialnym dzieckiem.
Jednym z ważnych aspektów tej książki jest też brak komunikacji. Osron S. Card pokazuje jak ludzie nie potrafią się między sobą komunikować i jak łatwo można nimi manipulować, co z dziecinną łatwością robi starsze rodzeństwo Endera. Pokazuje też jak bardzo ludzi ogranicza ich własne pojmowanie świata i brak prób komunikacji z innymi, bo koniec końców wojna z robalami wynikała z tego, że nie potrafili się komunikować. Jest to dość częsty motyw w literaturze sci-fi np. "Solaris" Lema, czy filmach w tej tematyce (dość częsty wątek w Star Treku).
Czytając "Grę Endera" człowiekowi nasuwa się mnóstwo pytań, o to jak wiele można poświęcić w imię wyższego dobra i czy gra, którą się prowadzi jest warta świeczki i zniszczenia komuś życia. Książka jest napisana w sposób niesamowity. Wciąga człowieka bez reszty i wywołuje skrajne emocje. Bardzo często ma się ochotę wyrwać Andrew z tego brutalnego świata, przytulić jak dziecko i zapewnić bezpieczny dom, w którym nikt nie będzie od niego wymagał tworzenia nowych strategii i radzenia z rzeczami, które go zdecydowanie przerastają. Chce się nim po prostu zaopiekować. Z tych ciepłych uczuć do dziecka wynika też dosłownie chęć zamordowania tego, kto mu zgotował taki los, ale też w pewien sposób rozumie się jego motywacje.
Na dodatkową uwagę zasługuje też fakt, że Card wspomina o polakach jako o tych, którzy mimo silnych represji nie zgadzali się z ograniczeniami postawionymi przez świat i napisał o tym osobne opowiadanie, w którym okazuje się, że główny bohater ma polskie korzenie. Oddaje on też w nim swojego rodzaju hołd postaci św. Jana Pawła II.  Nie wiem, czy jest to w każdym wydaniu, ale jest warte uwagi, bo też sporo wnosi do rozumienia tego, co się działo w "Grze Endera".
To był mój drugi raz z tą książką i podobnie jak dziesięć lat temu jestem pod ogromnym wrażeniem. Książka wywołuje mnóstwo emocji, zmusza do myślenia, a jednocześnie wciąga. Chociaż akcja nie pędzi na łeb na szyję, to dzieje się w niej sporo i nic z tych wydarzeń nie jest literacką zapchajdziurą, ale wywołuje masę emocji i naprawdę trudno przejść obok obojętnie. Czasem mam ochotę powiedzieć, że pod płaszczykiem medialnych wydarzeń jest to bardziej książka filozoficzna zmuszającą do zastanowienia się nad kondycją moralną ludzkości, a także jednostki.
"Gra Endera" jest niesamowita i polecam wszystkim, nie tylko fanom science fiction. To jedna z tych książek, którą trzeba przeczytać, a przy okazji wytrąca wszystkim sceptykom sci-fi argument, że tego typu książki niczego nie wnoszą, a są tylko czczą gadaniną o statkach z napędem nad-świetlnym.


Źródło ilustracji:
http://fantastyka.wm.pl/wp-content/uploads/2009/10/okl-Gra-Endera.jpg

5 komentarzy:

  1. Czytałem, czytałem. Świetna recenzja. Carda odkryłem dzięki czytelniczemu wyzwaniu "Eksplorując nieznane". Z wyzwania odszedłem, ale zostawiło we mnie trwały ślad: zakochałem się w sci - fi. Card jest niebywały, oprócz Sagi o Enderze polecam Ci "Planetę Spisek". Jest uniwersalny, jest w jego prozie to "coś" nieuchwytnego. Ależ się rozpisałem :) Ja już ostatnio nie piszę recenzji, tylko takie ogólnoczytelnicze refleksje, bo refleksja chyba jest najważniejsza. Świetnie że Carda wzięłaś na "tapetę". Gorąco pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :)
      Card to w zasadzie powtórka z rozrywki, teraz trzeba obejrzeć film ^^ na książę którą polecasz trzeba będzie zapolować ^^
      Pewnie, że refleksje są ważne i takie notki tez są wartościowe :)

      Usuń
  2. Zgadzam się w zupełności, to genialna książka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle przede mną, ale postaram się przeczytać, bo widzę, ze warto.Intryguje mnie ten brak komunikacji. I to barrrrdzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam, Card niesamowicie pewne wątki odmalował i daje to do myślenia.

      Usuń