niedziela, 12 stycznia 2014

Ocean na końcu drogi

Ostatni tydzień przypominał trochę przejażdżkę na kolejce górskiej, bo musiałam organizacyjnie ogarnąć dwie rzeczy na Noc Biologów, ale koniec końców udało się i z efektów jestem bardzo zadowolona. Na szczęście w całej tej kotłowaninie udało się wyrwać parę chwil dla siebie i żeby nie zwariować do reszty martwieniem się, czy będę mieć cały potrzebny sprzęt do sekcji i czy nie pogubią się klocki z "Roju" zabrałam się za "Ocean na końcu drogi".
Kto czytał "Koralinę" ten może troszkę wiedzieć czego się spodziewać po tym maleństwie, bo Gaiman po raz kolejny postanowił uczynić bohaterem swojej książki dziecko, a w zasadzie dorosłego mężczyznę, który wraca w rodzinne strony szukając pocieszenia. Szukając miejsc z dzieciństwa trafia na farmę rodziny Hempstock, a tam za pozwoleniem Starszej Pani Hempstock siada nad stawem, który jego koleżanka z dzieciństwa nazywała oceanem. Siedząc sobie tak na zielonej ławce zaczyna sobie przypominać pewne wydarzenia, które zdarzyły się gdy miał siedem lat. A wszystko to by się nie zaczęło, gdyby lokator wynajmujący pokój w domu naszego bohatera nie postanowił popełnić samobójstwa, które spowodowało, że do naszego świata zapragnęła dostać się pewna istota. Istota ta miała zostać przegnana przez Lettie Hempstock, ale coś poszło nie tak i zrobiła sobie z naszego bohatera drogę. Od tego momentu już nic nie jest takie samo. Silna istota, która wykorzystała go by dostać się do prawdziwego świata zaczęła ingerować w życie jego i jego rodziny, próbując ułożyć wszystko według siebie. Jednak oprócz tego zaczynają do chłopaka docierać też inne problemy, takie bardziej realne.
Jak to u Gaimana bywa nie ma rozgraniczenia między rzeczywistościami, w których znajdują się nasi bohaterowie. Światy zdają się płynnie przenikać, czego przykładem może być chociażby to złudzenie dwóch księżyców, które zarejestrował nasz dorosły bohater. Ciężko jest oddzielić to, co być może jest prawdą, a co być może jest wytworem dziecięcej wyobraźni, która próbuje obronić bohatera przed zbyt mocnym zderzeniem ze światem dorosłych.
W książce nie mamy zbyt wielu bohaterów, ale przedstawiają oni bardzo różne charaktery. Zdecydowanie dominuje narrator, którego poznajemy zarówno jako dorosłego mężczyznę po przejściach i siedmiolatka, który przeszedł przyspieszony kurs dorastania po tym jak w samochodzie jego rodziców pewien człowiek popełnił samobójstwo. Kolejnymi najważniejszymi bohaterami są kobiety. Wszystkie panie Hempstock, które nie wiadomo kim są, ani czy są do końca prawdziwe, ale mimo to nasz bohater czuje się przy nich bezpiecznie, czego nie może powiedzieć o własnej rodzinie. Bo w zasadzie od momentu, gdy w domu pojawiła się Ursula Monkton jego życie rodzinne staje na głowie. Tajemnicza kobieta opanowuje wszystkich. Siostra jest w nią ślepo zapatrzona, matka zdaje się nie widzieć, że kobieta uwiodła jej męża i znęca się nad synem. Jeśli odrzeć to wszystko z magii (a nie zawsze się da) mamy opowieść o tym jak dziecko zostaje postawione w naprawdę trudnej sytuacji i musi sobie radzić z tym wszystkim samo. 
Ktoś w recenzji jaką czytałam zanim wzięłam książkę do ręki napisał, że to mroczna baśń, w której zakończenie jest jednocześnie dobre i nie dobre. Nie trudno mi się z tym zgodzić. "Ocean na końcu drogi" to opowieść pełna ciepła i nostalgii, ale jednocześnie makabryczna i mroczna. Jest to bajka, ale może nie koniecznie dla dzieci, choć bohaterem jest siedmiolatek, ale dzieci pewnie też się nie obrażą, gdy zacznie się im ją czytać. Bo opowieść w klimacie ma w sobie coś z "Koraliny" i "Gwiezdnego pyłu", a te choć też nie do końca są dla dzieci to dzieciom się podobają.
Za to właśnie lubię powieści Gaimana. Za to ciepło, niezbyt oczywistą magię, której też nie sposób z książki wyrzucić, ale i mniejszy lub większy posmak horroru. "Ocean na końcu drogi" to maleństwo, które warto przeczytać, a czyta się szybko i z przyjemnością, czasem doprowadzając czytelnika o szybsze bicie serca.


Źródło ilustracji:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/163238/ocean-na-koncu-drogi

2 komentarze:

  1. ja kocham jego książki i tak są pełne magii i ciepła,ale i potrafią w specyficzny sposób wywoływać niepokój i pobudzać naszą wyobraźnię;)

    OdpowiedzUsuń