piątek, 3 stycznia 2014

Biała jak śnieg, czerwona jak krew, czarna jak heban...

To już moje drugie spotkanie z autorką kryminałów pochodzącą z Niemiec. Pierwsza była Charlotte Link, której książkę "Ostatni ślad" nie wspominam zbyt dobrze z kilku powodów i pewnie długo o ile w ogóle nie sięgnę już po jej kryminały. Ponieważ jednak nie można oceniać, po jednym tylko autorze i jednej książce, to postanowiłam po raz kolejny zaufać pani w bibliotece i dać się zabrać Nelle Neuhaus do malutkiej miejscowości Altenhain leżącej gdzieś w Hesji. Tym razem nie zawiodłam się!
Spokojną wsią wstrząsnęła straszna tragedia. Zamordowane zostały dwie nastolatki, a ich ciała bardzo dobrze ukryto. Policyjne dochodzenie jako sprawcę wskazało młodego chłopaka Tobiasa Sartoriusa jako sprawcę. Wszyscy przesłuchiwani oprócz jednej osoby kierowali na niego podejrzenia, a na jego niekorzyść jeszcze bardziej działał fakt, że twierdził iż nie pamięta żadnych szczegółów z tamtej nocy. Kiedy Tobias po dziesięciu latach wraca z więzienia okazuje się, że dosłownie wszystko legło w gruzach i mieszkańcy Altenhain zrobią wszystko łącznie z morderstwem, żeby tylko się go pozbyć ze swojej okolicy.
Tymczasem w podziemnym zbiorniku na zamkniętym wojskowym lotnisku zostają odnalezione szczątki młodej kobiety. Policja próbuje odnaleźć tożsamość denatki i ustalić, czy rozpoczynać sprawę, czy nie. Istnieje bowiem możliwość, że sprawa może być przedawniona. Niedługo potem ktoś napada na kobietę i zrzuca ją z kładki dla pieszych. Obiema sprawami zajmują się nadkomisarz Olivier von Bodenstein i komisarz Pia Kirchhoff. Kiedy zaczynają drążyć okazuje się, że poszkodowana kobieta jest matką Tobiasa Sartoriusa. Ponownie wszystko zaczyna kręcić się wokół starej, pozornie zamkniętej sprawy. Nagle okazuje się, że mieszkańcy tej spokojnej wsi mają bardzo dużo do stracenia. Kiedy znika nastolatka, która zainteresowała się tą sprawą ponownie wszyscy zaczynają podejrzewać Tobiasa. Również on sam z przerażeniem stwierdza, że powtarza się historia sprzed dziesięciu lat. Nie pamięta, co działo się dzień wcześniej, a w kieszeni jego spodni znaleziono telefon zaginionej dziewczyny. Zaczynają się pojawiać tysiące pytań, na które czasem lepiej nie znać odpowiedzi, a lokalny dobroczyńca jak zwykle stara się zamiatać wszystko pod dywan i jak najkorzystniej dla siebie.
Książka jest świetna. Intryga goni intrygę i okazuje się, że każdy chowa jakiegoś trupa w szafie. Nawet ciężko doświadczony przez los ojciec Tobiasa nie jest do końca święty i ma swoje sekrety. Do tego wszystkiego panująca we wsi sieć zależności i układów skutecznie utrudnia czytelnikowi rozwikłanie zagadki. Kiedy już się wydaje, że znamy rozwiązanie, nagle okazuje się, że coś jeszcze wyskakuje jak królik z kapelusza, powodując, że nasze domysły nie są prawdziwe.
Autorka w świetny sposób oddała klimat panujący w małej odizolowanej od świata społeczności, w której każdy zna każdego, a ludzie za wszelką cenę chcą ukryć swoje tajemnice przed innymi. Od wrogości całej społeczności wobec osób niepożądanych do wzajemnego wspierania się w tuszowaniu różnych ciemnych występków. Pokazuje jednocześnie jak bardzo ludzie są w stanie kręcić, mataczyć byle tylko zrzucić z siebie podejrzenia o morderstwo, pobicie, czy zwykłe akty wandalizmu. Jak są w stanie poświęcić jedną osobę byle tylko utrzymać pozory spokojnego życia.
Mamy też całkiem spory przekrój przez różne typy charakterów. Od złamanego życia Tobiasa, który stara się odnaleźć w nowym świecie i nie dać zastraszyć ludziom z wioski, do pozbawionego wszelakich skrupułów Claudiusa Terlindena chcącego uporządkować wszystkich według siebie, obiecującego złote góry i łamiącego obietnice. Od chłopaka z autyzmem, którego rodzice wolą faszerować lekami niż chodzić na terapię, do lekarki, która chcąc chronić męża łamie przysięgę Hipokratesa.
Warto też zwrócić uwagę na postacie policjantów. Są to normalni ludzie z problemami, a nie złamani życiem i pogrążeni w wiecznej depresji bohaterowie. Von Bodenstein musi uporać się z życiem, które nagle mu się zawaliło, ale z pomocą Pii i jej szczerości w końcu się ogarnia.
Sama Pia też jest postacią ciekawą. Normalna kobieta, która zje na śniadanie kromkę z nutellą i masłem, a nie chorobliwie się odchudza. Świetna i szczera do bólu policjantka, która nie rozwiązuje spraw rzucając tylko okiem, ale odwalając kawał porządnej roboty.
Nawet układy na komisariacie są pokazane bardzo prawdziwie. Bez przesadnej cukierkowatości lub wzajemnej nienawiści. Ot, ludzie z krwi i kości.
"Śnieżka musi umrzeć" to naprawdę wciągająca do granic możliwości książka. Bardzo dobry kryminał, po który można sięgać bez wahania jak po czekoladę. Koniec końców książka przecież należy do serii Gorzka Czekolada wydawnictwa Media Rodzina. Chętnie sięgnę po kolejne książki z tej serii i tej autorki i mam nadzieję, że będzie jak z czekoladą, którą uwielbiam.


Źródło ilustracji:
www.mediarodzina.com.pl/prod/676/Sniezka-musi-umrzec

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że kryminały to nie moja bajka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może warto czasem spróbować, ja kiedyś też prawie po kryminały nie sięgałam, a od przeczytania Millenium robię to co raz częściej.

      Usuń
  2. Chętnie przeczytam, sporo dobrego słyszałam o tej autorce. Szkoda tylko, że wydawnictwo jakoś dziwacznie tę serię publikuję, bo u nas dostępne są części 2,3 i 4 , a 1 brak. Dziwne to.

    Szkoda, że twórczość Link Ci nie podeszła, ja bardzo lubię jej powieści :) Polecam zwłaszcza "Dom sióstr" i "Echo winy" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sięgaj, te książkę warto!
      Podobny problem był z serią o Wallanderze Mankella.
      No jakoś tak wyszło, że mocno się zraziłam i szybko po nią chyba nie sięgnę, ale może kiedyś kto wie...

      Usuń
    2. To prawda, na szczęście ja wzięłam się za Wallandera jak już pierwsze części były w sprzedaży. Może to wynika z tego, że pierwsza jest najsłabsza i wydawnictwo chce najpierw zdobyć czytelników zamiast pokaże debiut.

      Zachęcam, warto dać drugą szanse Link :)

      Usuń
    3. Ja czytałam, jak części w bibliotece były. Mi zaś najmniej podobała się "Biała lwica".

      Usuń
    4. A mnie właśnie "Biała lwica" przypadła do gustu :) Za to najmniej lubię "Mężczyznę, który się uśmiechał".

      Usuń