Carska Rosja to temat dla niektórych drażliwy, dla innych fascynujący, a mi zawsze było do niej jakoś nie po drodze. Pewnie jak każdego fascynowała mnie historia Romanomów, ich związków z Rasputinem i teoria o zaginięciu Anastazji (z czego niestety bardzo nieumiejętnie skorzystał Robert Masello w "Krzyżu Romanowów", o czym kiedyś pisałam). Trochę też wiedziałam o carycy Katarzynie II, bo to kobieta której nie da się pominąć. Rządziła twardą, wręcz krwawą ręką i dość mocno mieszała na Polskim tronie. Bo gdyby Stanisław August Poniatowski nie był faworytem carycy, pewnie królem Polski by nie został.
Tym razem jednak zmierzyłam się z biografią trochę innej, choć nie mniej ciekawej postaci na rosyjskim tronie. Caryca Katarzyna I jest przykładem jak dosłownie od 0 można stać się najważniejszą osobą w państwie i Ellen Alpsten pozwala nam prześledzić te drogę. Chociaż książka nie zawsze jest zgodna z tym, co mówią historycy (o czym dowiedziałam się robiąc research do tej notatki).
Cała opowieść Katarzyny zaczyna się w momencie śmierci Piotra I Wielkiego i strachu kobiety o jej dalsze losy, które zależały od tego kto pierwszy dowie się o śmierci cara. Kobieta zaczyna swą opowieść od tego skąd pochodzi i jak zaczęła się jej wędrówka po świecie. Od córki chłopa pańszczyźnianego o imieniu Marta, która przybrana matka i właściciele ziemi zamieszkiwanej przez rodzinę sprzedali jako służącą bogatemu kupcowi. Ten wykorzystuje Martę i, gdy ta mu się sprzeciwia w obronie jednego z pracujących z nią chłopaków postanawia ją najpierw wykorzystać, a potem brutalnie zabić (wychłostać, polać wódka i spalić). Dziewczyna broni się i w konsekwencji zabija brutalnego mężczyznę. W tym momencie jak sama powiedziała od zbrodni zaczyna się jej życie. Ucieka do Marienburga, gdzie ledwie żywą odnajduje ją pastor Ernst Glück i razem z żoną przygarniają ją do siebie. Marta wplątuje się w romans z synem dobrodziei, ale ten miga się od obiecanego ślubu. W końcu wychodzi za mąż za szwedzkiego żołnierza, ale małżeństwo jest średnio szczęśliwe i stosunkowo krótkie, bo wojska rosyjskie zdobywają Marienburg. dziewczyna po wiadomości, że jej mąż umiera chce się dostać do szpitala polowego, ale wpada w łapy plądrujących miasto i gwałcących co popadnie rosyjskich żołnierzy. Podobnie jak wcześniej ma dużo szczęścia bo z opresji ratuje ją marszałek Szeremietiew i na wpółżywą zgwałconą kobietę zabiera do siebie. W obozie Marta wpada w oko Mienszykowowki, który ją odkupuje od marszałka i tym sposobem zostaje obozową praczką, która nawiązuje sporo korzystnych znajomości. W końcu od jednej hucznej zabawy do drugiej dziewczyna wpada w oko carowi, który czyni ją swoją kochanką, potem żoną, a w końcu carycą i cesarzową Rosji.
Historia jest barwna i wciągająca, a realności dodaje jej mocno sposób narracji. Alpsten postanowiła, że Katarzyna I sama będzie opowiadać swoją historię. Autorka wcisnęła opowieść w bardzo ciasną klamrę, bo zaczyna się ona zaraz po śmierci cara i kończy w momencie, gdy upłynęło od niej kilka godzin, w których to kobieta wspomina co się z nią działo od momentu, gdy zaczęło się jej życie do śmierci drugiego męża. Oczywiście nie jest tak, że opowieść o dziejach chłopki Marty biegnie w całości. Pisarka co jakiś czas wraca do carskich komnat i pozwala spojrzeć na to jakie emocje szarpią kobietą, której mimo wysokiej pozycji grozi zesłanie do klasztoru lub w najgorszym wypadku śmierć. To mi się naprawdę bardzo podobało.
Niestety na dłuższą metę opowieść Katarzyny była nudna, zwłaszcza, gdy opowiadała jak wyglądało jej życie na carskim dworze. Zero intryg, zero jakiegokolwiek życia po za: świętowaniem, zbiorowymi pijatykami, lądowaniem Marty i Piotra w łóżku, kolejnymi dziećmi, kolejnymi kochankami. Naprawdę było to nużące. Liczyłam na jakąś politykę i pokazanie umiejętności Katarzyny, ale mam wrażenie, że w książce sprowadzały sie one do umiejętności łóżkowych i ewentualnie okazjonalnie do zmysłu politycznego (uratowanie honoru Piotra podczas starcia z Persja). Dlatego przez końcówkę dosłownie przeleciałam łykając dialogi i jakieś krótsze fragmenty tekstu. Takie czytanie na skróty nie sprawiło, że coś straciłam z fabuły, bo gdy dotarłam do miejsca, w którym Piotr I ożenił się z Katarzyną Aleksiejewną już tak na dobrą sprawę wiedziałam jak się to wszystko skończy.
Dużym plusem są barwne postacie, które tworzą tło dla tych wszystkich wydarzeń i stanowią przeciwwagę dla szaleństwa i rozpusty na carskim dworze. Są opisane ciekawie i chociaż nie zawsze odgrywają ważną rolę to nie są zapominane.
Niestety na niekorzyść Alpsten wypada konfrontacja z prawdziwą historia. O ile część faktów się zgadza to mnie już pierwsze uderzyło to, że pisarka nazwiskiem rabe obdarzyła macochę Marty, a faktycznie to było nazwisko jej pierwszego męża. Dostanie się do rosyjskiego obozu w książce też odbyło się w książce w dużo bardziej dramatycznych okolicznościach niż naprawdę. No cóż... Nie można mieć wszystkiego.
Podsumowując. Książka jest naprawdę ciekawa i wciągająca, ale niestety końcówka może nudzić ze względu na powtarzający się ciągle schemat: orgia-łóżko-dziecko-śmierć dziecka-wojna/wycieczka po Europie i tak dalej. Jeżeli ktoś siedzi mocno w historii Rosji może być rozczarowany nieścisłościami, które wydają się być (przynajmniej dla mnie) istotne. Po za tym język jakim jest pisana jest przystępny i książka mimo, że opowiadana w pierwszej osobie nie jest przegadana. "Caryca" jest fajną książką, która może pobudzić historyczne zapędy niektórych czytelników i chociażby z tego powodu jest warta przeczytania. Sama opowieść wydaje się trochę jak mniej poprawna politycznie opowieść o amerykańskiej pokojówce, co zakochała się w kongresmenie.
Książka bierze udział w wyzwaniu: Czytamy polecone książki
Źródło ilustracji:
http://www.soniadraga.pl/materialy/prod/big/442.jpg
Cała opowieść Katarzyny zaczyna się w momencie śmierci Piotra I Wielkiego i strachu kobiety o jej dalsze losy, które zależały od tego kto pierwszy dowie się o śmierci cara. Kobieta zaczyna swą opowieść od tego skąd pochodzi i jak zaczęła się jej wędrówka po świecie. Od córki chłopa pańszczyźnianego o imieniu Marta, która przybrana matka i właściciele ziemi zamieszkiwanej przez rodzinę sprzedali jako służącą bogatemu kupcowi. Ten wykorzystuje Martę i, gdy ta mu się sprzeciwia w obronie jednego z pracujących z nią chłopaków postanawia ją najpierw wykorzystać, a potem brutalnie zabić (wychłostać, polać wódka i spalić). Dziewczyna broni się i w konsekwencji zabija brutalnego mężczyznę. W tym momencie jak sama powiedziała od zbrodni zaczyna się jej życie. Ucieka do Marienburga, gdzie ledwie żywą odnajduje ją pastor Ernst Glück i razem z żoną przygarniają ją do siebie. Marta wplątuje się w romans z synem dobrodziei, ale ten miga się od obiecanego ślubu. W końcu wychodzi za mąż za szwedzkiego żołnierza, ale małżeństwo jest średnio szczęśliwe i stosunkowo krótkie, bo wojska rosyjskie zdobywają Marienburg. dziewczyna po wiadomości, że jej mąż umiera chce się dostać do szpitala polowego, ale wpada w łapy plądrujących miasto i gwałcących co popadnie rosyjskich żołnierzy. Podobnie jak wcześniej ma dużo szczęścia bo z opresji ratuje ją marszałek Szeremietiew i na wpółżywą zgwałconą kobietę zabiera do siebie. W obozie Marta wpada w oko Mienszykowowki, który ją odkupuje od marszałka i tym sposobem zostaje obozową praczką, która nawiązuje sporo korzystnych znajomości. W końcu od jednej hucznej zabawy do drugiej dziewczyna wpada w oko carowi, który czyni ją swoją kochanką, potem żoną, a w końcu carycą i cesarzową Rosji.
Historia jest barwna i wciągająca, a realności dodaje jej mocno sposób narracji. Alpsten postanowiła, że Katarzyna I sama będzie opowiadać swoją historię. Autorka wcisnęła opowieść w bardzo ciasną klamrę, bo zaczyna się ona zaraz po śmierci cara i kończy w momencie, gdy upłynęło od niej kilka godzin, w których to kobieta wspomina co się z nią działo od momentu, gdy zaczęło się jej życie do śmierci drugiego męża. Oczywiście nie jest tak, że opowieść o dziejach chłopki Marty biegnie w całości. Pisarka co jakiś czas wraca do carskich komnat i pozwala spojrzeć na to jakie emocje szarpią kobietą, której mimo wysokiej pozycji grozi zesłanie do klasztoru lub w najgorszym wypadku śmierć. To mi się naprawdę bardzo podobało.
Niestety na dłuższą metę opowieść Katarzyny była nudna, zwłaszcza, gdy opowiadała jak wyglądało jej życie na carskim dworze. Zero intryg, zero jakiegokolwiek życia po za: świętowaniem, zbiorowymi pijatykami, lądowaniem Marty i Piotra w łóżku, kolejnymi dziećmi, kolejnymi kochankami. Naprawdę było to nużące. Liczyłam na jakąś politykę i pokazanie umiejętności Katarzyny, ale mam wrażenie, że w książce sprowadzały sie one do umiejętności łóżkowych i ewentualnie okazjonalnie do zmysłu politycznego (uratowanie honoru Piotra podczas starcia z Persja). Dlatego przez końcówkę dosłownie przeleciałam łykając dialogi i jakieś krótsze fragmenty tekstu. Takie czytanie na skróty nie sprawiło, że coś straciłam z fabuły, bo gdy dotarłam do miejsca, w którym Piotr I ożenił się z Katarzyną Aleksiejewną już tak na dobrą sprawę wiedziałam jak się to wszystko skończy.
Dużym plusem są barwne postacie, które tworzą tło dla tych wszystkich wydarzeń i stanowią przeciwwagę dla szaleństwa i rozpusty na carskim dworze. Są opisane ciekawie i chociaż nie zawsze odgrywają ważną rolę to nie są zapominane.
Niestety na niekorzyść Alpsten wypada konfrontacja z prawdziwą historia. O ile część faktów się zgadza to mnie już pierwsze uderzyło to, że pisarka nazwiskiem rabe obdarzyła macochę Marty, a faktycznie to było nazwisko jej pierwszego męża. Dostanie się do rosyjskiego obozu w książce też odbyło się w książce w dużo bardziej dramatycznych okolicznościach niż naprawdę. No cóż... Nie można mieć wszystkiego.
Podsumowując. Książka jest naprawdę ciekawa i wciągająca, ale niestety końcówka może nudzić ze względu na powtarzający się ciągle schemat: orgia-łóżko-dziecko-śmierć dziecka-wojna/wycieczka po Europie i tak dalej. Jeżeli ktoś siedzi mocno w historii Rosji może być rozczarowany nieścisłościami, które wydają się być (przynajmniej dla mnie) istotne. Po za tym język jakim jest pisana jest przystępny i książka mimo, że opowiadana w pierwszej osobie nie jest przegadana. "Caryca" jest fajną książką, która może pobudzić historyczne zapędy niektórych czytelników i chociażby z tego powodu jest warta przeczytania. Sama opowieść wydaje się trochę jak mniej poprawna politycznie opowieść o amerykańskiej pokojówce, co zakochała się w kongresmenie.
Książka bierze udział w wyzwaniu: Czytamy polecone książki
Źródło ilustracji:
http://www.soniadraga.pl/materialy/prod/big/442.jpg
to zdecydowanie nie lektura dla mnie! jakoś mnie w ogóle nie wciąga jej fabuła...aha i Recenzja dodana do wyzwania już wcześniej, ale teraz potwierdzam;)
OdpowiedzUsuńMnie na początku mocno wciągnęła, ale potem było tylko gorzej....
Usuń