czwartek, 31 stycznia 2013

Czas, gdzie jest czas?! Czasu mi potrzeba


Czas jest tym czego potrzeba do spokojnego czytania książek i czego uparcie mi brakuje. Pewnie jak nam wszystkim. Korzystam więc z okazji i czytam gdzie tylko mogę, nawet jeżeli wiąże się to z zamknięciem w łazience i uprzykrzaniem życia całej reszcie rodziny.
Co zabawne najwięcej spokoju mam w autobusie. Jak uda mi się usiąść to wygrzebuję z torby książkę wciskam słuchawki na uszy i czytam. Może ktoś pomyśleć, że książki i muzyka to niezbyt dobre połączenie, ale uwierzcie w starych Ikarusach inaczej po prostu się nie da! Człowiek boi się, że autobus zaraz się rozleci, więc zamiast skupić się na tekście słucham ledwie zipiącego silnika. No, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. 45 minut w autobusie dwa razy dziennie, a jak są korki to nawet więcej, to czas na spokojne czytanie.
Kiedy jeszcze mam czas? Tak po prawdzie to w tedy, gdy moja rodzina zasypia. Nikt już niczego ode mnie nie chce i mogę bezkarnie wpakować się pod kołderkę. Stawiam na parapecie kubek z herbatą, pozwalam psu położyć się obok i czytam. Jak długo? A no różnie. Jak nie jestem zmęczona po całodziennej bieganinie i nie muszę rano wstać piekielnie wcześnie to bardzo długo. Raz się zdarzyło, że mama zapędziła mnie do spania o piątej rano. No, ale ja w ogóle jestem człowiekiem sową. Lubię siedzieć po nocach, a w dzień dosypiać.
Czasem też jest to czas, że mogę spokojnie popracować i przegryźć się przez fachową literaturę bez ciągłego przerywania. A to uwierzcie mi, że ciągłe odkładanie nie służy w zrozumieniu angielskiego artykułu, czy opasłego biologicznego tomiszcza. Nie mówiąc już o wyciąganiu wniosków i zgrabnym umieszczeniu ich w pracy. Ech…
No, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. No to leżą książki stertami na biurku, parapecie, a ostatnio nawet na podłodze. Czasem nawet oburzone zaatakują mnie jak otwieram swoją biblioteczkę… Jeden taki atak zakończył się dziurą w panelach i kilkoma siniakami. Obyło się jednak bez strat w ludziach i książkach, które teraz upchnięte na siłę (boję się, że jak będę próbowała jedną wyciągnąć to pozostałe znów przypuszczą atak) grzecznie czekają na swoją kolej.
A ma co czekać, bo o przeczytanie doprasza się Philip K. Dick, Camilla Läckberg, Richard Feynman, Anna Brzezińska, James Patterson, Grzegorz Bartosz, J.R.R. Tolkien i jeszcze wielu innych.