Tess Gerritsen należy do tych autorów, których książki mogę brać w ciemno i wiem, że w 90% przypadków będę zadowolona z tego, co przeczytam. Nie inaczej było w przypadku książki "Ostatni, który umrze".
Po ostatnich romantyczno-kryminalnych przygodach jakie ta autorka zafundowała troszkę musiałam od niej odpocząć. Tamten nadmiar słodyczy i romantycznych westchnień był nieco przytłaczający (przy czym nie było to źle napisane, ale jakoś tego typu literatura raczej do mnie nie trafia). Tym razem jednak nie było tego całego romantycznego lukru tylko porządny kawałek thrillera z duetem Rizzoli i Isles, za którym przyznam się szczerze zatęskniłam.
Kolejny raz Bostonem wstrząsa brutalna zbrodnia. Nieznany sprawca wymordował w nocy prawie całą rodzinę. Przeżył tylko chłopak, którego rodzina Ackermanów wzięła pod opiekę. Wszystko zaczyna się robić co raz bardziej dziwne, gdy okazuje się, że Teddy Clock już drugi raz przeżył podobną tragedię. Do tego okazuje się jeszcze, że nie jest on jedynym dzieckiem, które przeżyło coś podobnego. W szkole Evensong, którą prowadzą członkowie Klubu Mefista jest jeszcze dwoje dzieci, które przeżyły podobną tragedię. Widać, że ktoś ewidentnie zaczyna polować na te dzieci i jest w stanie zrobić wszystko by się ich pozbyć.
Detektyw Rizzoli czuje, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana niż wydaje się to prowadzącemu dochodzenie w sprawie zabójstwa Ackermanów detektywowi Crowowi, który już osądził i skazał człowieka pasującego do jego teorii. Jane stara się podążać za przeczuciem, które jej podpowiada, że nie był to napad rabunkowy tylko musi chodzić, o coś zupełnie innego. W tym wszystkim wspiera ją dr Maura Isles, która pojechała odwiedzić Juliana (chłopak, z którym walczyła o życie w "Dolinie Śmierci").
Kiedy wszystkie fragmenty układanki zaczynają wskakiwać na miejsce nagle zaczyna się robić coraz bardziej niebezpiecznie, a szkoła, która miała dać dzieciom schronienie zamienia się w pułapkę odciętą od świata.
Tess Gerritsen spisała się. "Ostatni, który umrze" jest książką ciekawą i przykuwająca uwagę (na tyle, że zagapiłam się i wysiadłam przystanek dalej niż zwykle). Ciekawa intryga, w której nic nie jest takie jak się wydaje na początku. Wydarzenia są pokazywane z bardzo różnych perspektyw, co nie utrudnia odbioru książki, ale pomaga w jakiś sposób poukładać niektóre fragmenty układanki samemu. Muszę się jednak przyznać, że parę razy wywiodło mnie to w pole, przez co finał okazał się o wiele bardziej zaskakujący.
Pisarka prowadzi fabułę w sposób bardzo przemyślany. Akcja stopniowo przyspiesza, by na końcu szaleć i powodować szybsze bicie serca, a nawet chęć szybszego przewracania kartek, bo człowiek chce wiedzieć jak ta cała awantura się skończy teraz, zaraz.
Do tego bohaterowie. Sprawdzony duet składający się z upartej Jane Rizzoli i powściągliwej Maury Isles, który mierzy się z trudną do rozwiązania zagadką świetnie radzi sobie z zawiłą sprawą. Reszta bohaterów jest równie ciekawa, zwłaszcza mała Claire Ward intryguje i zachęca do tego by poznać ją bliżej.
Z tą książką jest jednak jeden malutki problem. Trzeba znać wcześniejsze części, by zorientować się, w niektórych sytuacjach. Zwłaszcza tych dotyczących relacji Maury z Julianem i Anthonym Sansonem. Nie jest to duży problem, ale czasami może być irytujący.
Podsumowując. "Ostatni, który umrze" jest świetną książką, w której pełno niespodziewanych zwrotów akcji i zmyłek dla czytelnika. Świetni bohaterowie, którzy postawieni przed nietypowym problemem potrafią sobie z nim poradzić, ale nie są nieomylni. Gerritsen w przeciwieństwie do Cooka trzyma poziom i mam nadzieję, że napisze jeszcze kilka tak ciekawych książek.
Źródło ilustracji:
www.empik.com
Do Gerritsen przymierzam się już od dłuższego czasu, ale jakoś średnio mi to wychodzi. Skończyło się na tym, że kupiłam "Chirurga", który dobrych kilka miesięcy leży nietknięty na półce, ale może w końcu po niego sięgnę :) Bo jednak wolę serię zaczynać od początku, więc ta powieść będzie musiała jeszcze długo czekać.
OdpowiedzUsuńNo to nie ma na, co dłużej czekać. "Chirurg" też jest świetny i dobrze się go czyta.
Usuń