Ostatnio w łapki wpadły mi dwa zbiorki opowiadań. "Opowieści niesamowite" Edgara Allana Poe i "Zbliżenia" Janusza L. Wiśniewskiego. Z pierwszym pisarzem miałam już przyjemność gdzieś mniej więcej w okolicach gimnazjum, a o drugim słyszałam dużo, ale zawsze uważałam, że to autor mnie dla mnie.
Do twórczości Poe postanowiłam wrócić po obejrzeniu filmu "Kruk: zagadka zbrodni". Poleciałam do biblioteki i przekopałam półki w poszukiwaniu jakiejkolwiek książki tego autora. Ku mojej radości ostał się ostatni egzemplarz "Opowieści niesamowitych", więc zabrałam go ze sobą do domu. Cieniusieńka książeczka musiała, co prawda chwilę poczekać na swoją kolej, ale w końcu dorwałam się do niej z nadzieją na chwile grozy i błądzenie po zakamarkach ludzkiej duszy, czyli na powtórzenie tego, co przeżywałam wchłaniając kolejne opowiadania mając naście lat. No i tu niestety dopadło mnie rozczarowanie, bo ten dreszczyk gdzieś uleciał. Znałam opowiadania i wiedziałam czego się po nich spodziewać, więc nic nie mogło mnie już zaskoczyć. Na dodatek irytował mnie narrator, ale ja już tak mam i średnio lubię narracje pierwszoosobową. Nie zmienia to jednak faktu, że Poe jest mistrzem w swoim gatunku (choć czasami ponosiło go i pojawiają się zbyt górnolotne frazy) to potrafił stworzyć klimat grozy owianej dymem opium od którego człowiek zaczyna widzieć rzeczy których nie ma albo wcześniej ich nie dostrzegał.
Niestety muszę jeszcze pomarudzić na wydanie, które mi się dostało. Zielona Sowa to wydawnictwo kojarzy mi się przede wszystkim z lekturami szkolnymi i działaniami na rzecz ich znielubienia przez uczniów. Bardzo drobna czcionka i wręcz mikroskopijne marginesy sprawiają, że czytanie najzwyczajniej w świecie się dłuży. Co z tego, że wydawcy udało się uzyskać cieniutką książeczkę jak drobny druczek powoduje, że strony nie uciekają. To niestety powoduje, że nawet ciekawa powieść, czy krótkie opowiadanie ciągną się w nieskończoność. A ja jestem z tych co lubią przerzucać kartki.
Drugi zbiór opowiadań był autorstwa Janusza L. Wiśniewskiego. Jak wspomniałam wstyd się przyznać, ale do tej pory nic jego nie czytałam, a znam ludzi, którzy się jego książkami zaczytują. Znajomi postanowili to naprawić i dostałam od nich "Zbliżenia". Jest to zbiór kilkunastu króciusieńkich opowiadań, w których poruszane są różne potrzeby ludzi. Potrzeba bliskości, miłości, a nawet dzielenia się z innymi swoją stratą. Niektóre opowiadania przypominały rozmowy chociaż bez dialogów. Wyglądało to tak jakby autor zapisał tylko odpowiedzi, a pytania zadawane bohaterom pozostały w sferze domysłów czytelnika. Inne przypominały króciutkie sprawozdania z tego co się dzieje w świecie innych ludzi. Częściej były to historie smutne, wręcz dramaty, ale ich skala była różna.
Co mogę o "Zbliżeniach" powiedzieć? Ładna, ale smutna książeczka. Taka, która kojarzy się z deszczem i szarówką za oknem, ale był w tym jakiś urok. Nie miałam ochoty po tej lekturze od razu pobiec do biblioteki po pełnowymiarową powieść Wiśniewskiego, ale kto wie może kiedyś...
"Opowieści niesamowite" biorą Wyzwaniu Bibliotecznym u MK
Niestety muszę jeszcze pomarudzić na wydanie, które mi się dostało. Zielona Sowa to wydawnictwo kojarzy mi się przede wszystkim z lekturami szkolnymi i działaniami na rzecz ich znielubienia przez uczniów. Bardzo drobna czcionka i wręcz mikroskopijne marginesy sprawiają, że czytanie najzwyczajniej w świecie się dłuży. Co z tego, że wydawcy udało się uzyskać cieniutką książeczkę jak drobny druczek powoduje, że strony nie uciekają. To niestety powoduje, że nawet ciekawa powieść, czy krótkie opowiadanie ciągną się w nieskończoność. A ja jestem z tych co lubią przerzucać kartki.
Drugi zbiór opowiadań był autorstwa Janusza L. Wiśniewskiego. Jak wspomniałam wstyd się przyznać, ale do tej pory nic jego nie czytałam, a znam ludzi, którzy się jego książkami zaczytują. Znajomi postanowili to naprawić i dostałam od nich "Zbliżenia". Jest to zbiór kilkunastu króciusieńkich opowiadań, w których poruszane są różne potrzeby ludzi. Potrzeba bliskości, miłości, a nawet dzielenia się z innymi swoją stratą. Niektóre opowiadania przypominały rozmowy chociaż bez dialogów. Wyglądało to tak jakby autor zapisał tylko odpowiedzi, a pytania zadawane bohaterom pozostały w sferze domysłów czytelnika. Inne przypominały króciutkie sprawozdania z tego co się dzieje w świecie innych ludzi. Częściej były to historie smutne, wręcz dramaty, ale ich skala była różna.
Co mogę o "Zbliżeniach" powiedzieć? Ładna, ale smutna książeczka. Taka, która kojarzy się z deszczem i szarówką za oknem, ale był w tym jakiś urok. Nie miałam ochoty po tej lekturze od razu pobiec do biblioteki po pełnowymiarową powieść Wiśniewskiego, ale kto wie może kiedyś...
"Opowieści niesamowite" biorą Wyzwaniu Bibliotecznym u MK