niedziela, 17 listopada 2013

Jestem eko...

Jako, że czytanie idzie mi ostatnio raczej opornie (udział ma w tym też dziwaczny format "Krzyża Romanowów", który ledwo mieści się w torbie) i częściej słucham muzyki, to postanowiłam się pochwalić moim mocno amatorskim handemadem. Tutaj też dość mocno daje o sobie znać moje biologiczne zafiksowanie, więc nie przeraźcie się, ale zdarza mi się chodzić z plasterkami drewna i żołędziami w uszach.









Te ostatnie to taki mały recykling z kółek z lizaków smoczków i resztek kordonka. Miały być łapacze snów, ale wyszło coś średnio do nich podobne.

7 komentarzy:

  1. przepiękne "łapacze snów" najlepsze;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak powinny wyglądać łapacze. Za to szyszki są cudne, też mi chodzą po głowie. Często paraduję w swoich orzeszkach laskowych. Jak udało Ci się przemowić do rozsądku żołędziom, żeby nie straciły kupuli? Kropelka? Muszelki bałabym się, że potrzaskam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klej i lakier do drewna plus szpilka, którą przebiłam "czapeczkę".

      Usuń
  3. Do łapaczów przyczep piórka i będzie super ;D

    Zapraszam do siebie! :D
    http://ksiazkowy-kacik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne kolczyki :D Moją uwagę zdecydowanie przykuły szyszki i żołędzie :D

    OdpowiedzUsuń